Jeszcze niedawno beztrosko bawiła się ze starszą siostrą na podwórku. Malutka, ale wszędzie było jej pełno. Teraz jej ciało leży w kostnicy. O życie małej Weronki lekarze walczyli przez kilka dni. Tę walkę przegrali. Policja próbuje ustalić, jak to się stało, że w jej organiźmie był narkotyk.

Reklama

Kamienica przy al. 1 Maja na Starym Polesiu w Łodzi. Zniszczony czteropiętrowy dom z klatką schodową pomazaną farbą. Specjalne rusztowania podtrzymują konstrukcję schodów. To wszystko wygląda przerażająco. Tu mieszka rodzina Weroniki. Tutaj dziewczynka poznawała świat - pisze "Fakt".

Kilka dni temu rodzice byli z nią i jej siostrą w sadzie w pobliżu domu. Dzieci biegały, krzyczały, ale nie działa się im krzywda i nawet na chwilę nie zniknęły z oczu rodziców. Kiedy wieczorem, po dniu pełnym wrażeń Weronika zasnęła, nic nie wskazywało, że dzieje się z nią coś złego.

Jednak rano rodzice nie mogli jej dobudzić. Bezwładne ciało dziewczynki leciało im z rąk. Przerażeni wezwali pogotowie. Karetka odwiozła małą do szpitala im. Konopnickiej. Weronika od razu trafiła na OIOM. Badania wykazały, że dziewczynka ma narastający obrzęk mózgu. Wciąż była nieprzytomna, miała poważne zaburzenia oddychania. Kolejne wyniki badań zaszokowały lekarzy - tragiczny stan dziecka został wywołany przez narkotyki. W organizmie Weroniki znajdowała się morfina.

Lekarzom nie udało się uratować dziewczynki. Po kilku dniach walki o jej życie musieli skapitulować...

Sprawą zajęła się policja. "Przeszukaliśmy mieszkanie, podejrzewając, że były w nim narkotyki" - mówi "Faktowi" rzecznik łódzkiej policji, Mirosław Micor. "Mieszkanie było czyste. Możliwe, że domownicy wyczyścili je, bojąc się nalotu policji, ale to hipoteza niemal nieprawdopodobna. Bo specjalnie szkolone psy z pewnością wykryłyby nawet mikroskopijne pozostałości tych substancji. Nie znalazły nic" - dodaje.

Jednak w 2005 roku matka Weroniki, Aneta, była karana za posiadanie narkotyków. Ojciec również jest znany wymiarowi sprawiedliwości, był notowany, ale z innego powodu. Policjanci interweniowali w ich domu w związku z doniesieniami o zakłóceniach ciszy nocnej. Jednak śmierć małego dziecka po przedawkowania narkotyków wciąż pozostaje tajemnicza. "Ciągle mamy nadzieję, że to był tragiczny wypadek. Dopuszczamy jednak wersję, że ktoś mógł celowo podać dziecku narkotyk" - mówi Mirosław Micor.

Reklama

Morfina jest bardzo silnym i trudno dostępnym narkotykiem. Jak znalazła się w organizmie Weroniki? Pojawiły się podejrzenia, że mogła być w kaszce, którą jadła dziewczynka. Jednak tę samą kaszkę jadła również Andżelika, jej siostra. I nic jej nie jest. Na wszelki wypadek jednak policjanci zabrali do badania wszystkie produkty żywnościowe z mieszkania.

Rodziców Weroniki przesłuchano jako świadków. Prokuratura postawiła jednak zastrzeżenie, że w przyszłości mogą im zostać postawione zarzuty - informuje "Fakt".