41-latek z gminy Górno w Świętokrzyskiem wybrał się z 14-letnim synem i jego dwoma 16-letnimi kolegami postrzelać z wiatrówki. Ale kiedy weszli w krzaki nieopodal domu, niespodziewanie padł strzał.
Ojciec złapał ciężko rannego syna i popędził do szpitala. Postrzelony w brzuch chłopiec trafił na stół operacyjny. Ojciec musiał odpowiedzieć na pytania policjantów. Powiedział im, że syn sam się zranił.
Ale, według policjantów, to ojciec postrzelił syna. Mundurowym udało się już znaleźć broń, z której padł strzał. To stara radziecka wiatrówka, przerobiona na ostrą sportową amunicję. 41-latek nie miał na nią pozwolenia.
Choć lekarze wygrali walkę o życie chłopca, to nastolatek ciągle jest w poważnym stanie. Jego ojciec w momencie wypadku był trzeźwy. Za nielegalne posiadanie broni i postrzelenie syna grozi mu do trzech lat więzienia.
O krok od śmierci był 14-latek spod Kielc. Wczoraj wieczorem trafił do szpitala postrzelony w brzuch. Przywiózł go przerażony ojciec. Policjantom, którzy zjawili się w szpitalu, powiedział, że chłopiec postrzelił się sam. Ale mundurowi mu nie wierzą.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama