Prokuratorzy rejonowi z Zabrza, badający pokazaną przez dziennik.pl zabawę neonazistów, zdecydowali pod koniec lipca umorzyć śledztwo. Jako powód podali brak materiału dowodowego, który pozwoliłby na postawienie zarzutów.

Jednak decyzję prokuratury rejonowej muszą zatwierdzić dwie jednostki nadrzędne prowadzące sprawę. Jedną jest Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, drugą Apelacyjna w Katowicach. Projekt zabrzańskich urzędników trafił najpierw do Gliwic, gdzie prokuratorzy nazwali decyzję z Zabrza "przedwczesną" i zalecili przeprowadzenie dalszych czynności w śledztwie. Jednak wiążącą decyzję urzędnikom z Zabrza wyda dopiero Prokuratura Apelacyjna.

Badający sprawę zabrzańscy prokuratorzy uznali, że zebrany materiał dowodowy w istocie wskazuje na zainteresowanie uczestników imprezy treściami faszystowskimi. Jednak impreza odbyła się na terenie prywatnym w zamkniętym gronie znajomych, a co za tym idzie - nie doszło do publicznego propagowania nazistowskich treści. Wniosek - brak przestępstwa - twierdzili prokuratorzy.

Jak podaje dzisiejsza "Gazeta Wyborcza", prokuratorzy zastosowali się do decyzji z Gliwic i już zarządzili przesłuchanie kolejnych świadków. Sprawdzą też, czy zdjęcia z imprezy ukazały się w internecie przed publikacją dziennika.pl, czy dopiero potem.

Na filmie z imprezy neonazistów w Zabrzu widać grupę młodych ludzi wznoszących ręce w faszystowskim geście z okrzykami "Sieg Heil!" na tle pochodni w kształcie swastyki. Jak się wkrótce okazało, niektórzy uczestnicy imprezy byli później powiązani z Młodzieżą Wszechpolską. Zabawa odbyła się natomiast na działce byłego działacza związanego z LPR, a potem PiS.