Aktor zmarł w wyniku porażenia prądem, w środę 22 sierpnia. Wraz z przyjacielem montował oświetlenie przy swoim domku letniskowym. Kiedy zszedł do piwnicy, by podłączyć kable, poraził go prąd.
"W tak trudnych chwilach powinno się zamilknąć, bo cóż mogą znaczyć słowa w takim momencie" - powiedział łódzki duszpasterz środowisk twórczych ks. Waldemar Sondka nad urną z prochami zmarłego aktora.
Odczytano wiersz "Giewont" autorstwa Chmielnika, w którym artysta dziękował Bogu za "radość istnienia i tworzenie". Syn zmarłego - Igor - wzruszająco zagrał nad urną na skrzypcach. "Ojciec bardzo lubił jak grałem" - powiedział.
Chmielnik miał 54 lata. Publiczność kochała go za role w takich filmach, jak "Vabank", "Kingsajz" i "Nad Niemnem". Prowadził też popularny teleturniej "Kochamy polskie seriale".