Śledztwo zawieszono we wrześniu 2008 roku. Teraz jednak prokuratorzy postanowili je wznowić. Decyzję podjęto po otrzymaniu opinii biegłych m.in. psychiatry i neurologa, którzy badali Zientarskiego w kwietniu. Wynika z nich, że dziennikarz może zostać przesłuchany.

Reklama

"Ustały przesłanki, które powodowały, że Maciej Z. nie mógł stanąć przed prokuratorami. Dlatego śledczy tuż po otrzymaniu opinii biegłych zdecydowali o podjęciu zawieszonego śledztwa" - tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl Monika Lewandowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Decyzja, która zapadła w ubiegłym tygodniu, musi się jeszcze uprawomocnić.

Jeśli nie pojawi się zażalenie, bądź gdy zostanie odrzucone, można się spodziewać nie tylko przesłuchania Zientarskiego, ale także postawienia mu zarzutów spowodowania wypadku, w którym zginął człowiek. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.

Jeszcze w maju 2009 roku biegli stwierdzili, że Zientarski cierpi na "zespół organiczny pourazowy". Nie pamięta wypadku, ani żadnych faktów z okresu dwóch lat poprzedzających to zdarzenie, ma również kłopoty z przypomnieniem sobie niektórych ważnych wydarzeń ze swojego życia sprzed tego okresu.

Tragiczny wypadek wydarzył się 27 litego 2008 roku na ulicy Puławskiej. Rozpędzone ferrari 360 modena wbiło się w betonowy filar i stanęło w płomieniach. Dziennikarz "Super Expressu" Jarosław Zabiega zginął, a Maciej Zientarski cudem uszedł z życiem. Przez dłuższy czas był w śpiączce, przeszedł kilka operacji. Prawdopodobnie to on siedział za kierownicą.