Na Dolny Śląsk w nocy przybył minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller, aby zapoznać się z sytuacją powodziową w Bogatyni i Zgorzelcu. Minister dotarł do obu miejscowości. "Próbowaliśmy się dostać do zbiornika Niedów, ale na tym etapie to jest niemożliwe" - relacjonuje Dagmara Turek-Samół, rzeczniczka wojewody dolnośląskiego Rafała Jurkowlańca.
Wieczorem pękła zapora na zbiorniku wodnym Niedów, na rzece Witka, przy elektrowni Turów. Teren kopalni, która dostarcza węgiel do elektrowni, został zalany. Ewakuowano prawe trzystu pracowników. Teraz w kopalni trwa akcja ratunkowa.
W nocy fala kulminacyjna dotarła do Zgorzelca, gdzie zalane zostało Przedmieście Nyskie i Bulwar Grecki. Burmistrz Zgorzelca Rafał Gronicz informuje, że pozostała część miasta jest raczej bezpieczna, ponieważ położona jest wyżej.
Trudna sytuacja panuje nadal w Bogatyni, która została zalana w sobotę jako pierwsza i niemal natychmiast woda odcięła miasto od reszty świata. Ponadto zalane zostały okoliczne miejscowości: Markocice, Porajów, Opolno i Kopaczów.
Według centrum zarządzania kryzysowego Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, podtopieniami zagrożone są również miejscowości w powiecie kamiennogórskim. Miejscowościom: Kamienna Góra, Rędziny, Wieściszowice, Sędzisław i Marciszów zagraża woda z potoków Zimna Woda i Sierniawa.
Z kolei w powiecie lubańskim podtopiona jest miejscowość Leśna, gdzie wylał potok Miłoszowski. W Lubaniu doszło do podtopienia drogi krajowej nr 30, obowiązuje objazd. Nieprzejezdna jest również droga nr 352 do Bogatyni, gdzie na rogatkach stoi patrol policji i nie wypuszcza nikogo do miasta.