Pierwszego dnia akcji specjalna grupa złożona z urzędników i asystujących im strażników miejskich pojawiła się w kilku miejscach, gdzie nielegalnie handlowano tanią odzieżą wprost z kartonowych pudeł.
W większości przypadków handlujący spakowali i zabrali swoje towary. Natomiast w pobliżu targowiska u zbiegu ulic Dąbrowskiego i Tatrzańskiej doszło do awantury i przepychanek handlujących z urzędnikami i strażnikami miejskimi. Kilka handlujących kobiet, broniąc towaru, położyło się na pudełkach, które chcieli zabrać urzędnicy. Zapowiadały, że nie oddadzą towaru, bo zawsze handlują w tym miejscu, płacą miastu tzw. placowe i jest to ich jedyne źródło utrzymania. Zarekwirowano jedynie kilka pudeł z towarem i urzędnicy odjechali.
"Ten temat od lat nie był rozwiązywany. Przede wszystkim brakowało konsekwencji. Mam świadomość, że nielegalnego handlu nie zlikwidujemy w ciągu dni czy tygodni, ale wierzę, że możemy z nim skutecznie walczyć, jeżeli będziemy wystarczająco zdeterminowani" - mówił przed kilkoma dniami, zapowiadając akcję, pełniący funkcję prezydenta Łodzi Tomasz Sadzyński.
Władze miasta powołały specjalną grupę, w skład której wchodzą przedstawiciele delegatur Urzędu Miasta Łodzi oraz Zarządu Dróg i Transportu. Jeżeli towary nielegalnie znajdują się na pasie drogowym, mają być konfiskowane i przewożone specjalnym samochodem dostawczym do wynajętego przez miasto magazynu.
Właściciel będzie mógł odebrać towary, ale jeśli przedstawi na nie faktury i zapłaci za przechowywanie go w magazynie.