Jak się dowiedział "DGP", pełnili oni funkcję prezesa i prokurenta w spółce należącej do właściciela ZPR Zbigniewa Benbenka. - Mogę powiedzieć, że przesłuchanie skończyło się przedstawieniem trzech zarzutów. Dotyczą one działania w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała na celu urządzanie gier na automatach wbrew warunkom ustawy o grach - mówi rzecznik białostockiej prokuratury Janusz Kordulski.

Reklama

Dwa pozostałe zarzuty dotyczą nakłaniania biegłych, aby fałszowali swoje opinie o automatach. Według śledczych z białostockiej prokuratury i Centralnego Biura Śledczego biegli nawet nie widzieli certyfikowanych przez siebie automatów. - Dzięki temu oszustwu można na nich było uprawiać hazard o wysokie stawki. Tracił na tym budżet państwa, gdyż z automatów odprowadzany był niższy, zryczałtowany podatek od gier o niskie wygrane - tłumaczy “DGP” jedna z osób znających efekty śledztwa.

To kolejny etap jednego z największych w Polsce śledztw. Prokuratorzy i policjanci skrupulatnie przebadali kilkaset automatów, należących do niemal wszystkich firm działających na rynku "jednorękich bandytów". Okazało się, że wszystkie pozwalały na uprawianie prawdziwego hazardu. To oznacza, że wkrótce prezesi pozostałych spółek mogą się spowdziewać wezwań do prokuratury w charakterze podejrzanych.

Jak informowaliśmy w czerwcu na łamach "DGP", również w spółce należącej do "czarnego charakteru" afery hazardowej, czyli Ryszarda Sobiesiaka, działały zmanipulowane automaty.

Reklama