"To naturalne miejsce. To tam, a nie pod Sukiennicami czy pomnikiem Mickiewicza, zaraz po tragedii zbierali się ludzie, palili znicze, składali kwiaty" - twierdzi w rozmowie z TOK FM Wojciech Grzeszek, szef małopolskiej "Solidarności".

Pomysł na tablicę w tym miejscu nie spodobał się jednak Federacji Rodzin Katyńskich. "Siedemdziesiąta rocznica zbrodni katyńskiej złączyła się w tym roku z tragedią w Smoleńsku, ale to nie znaczy, że można te dwie rzeczy ze sobą utożsamiać. Mam prawo tak mówić, bo mój ojciec zginął w Smoleńsku, a dziadek w Katyniu" - powiedziała Izabella Sariusz-Skąpska z Federacji Rodzin Katyńskich.

Reklama

Zdaniem szefa małopolskiej "Solidarności" krzyż ma upamiętniać nie tylko Katyń. "On ma upamiętniać ważne wydarzenia z historii Polski, na tablicy u jego stóp jest wymieniona kopalnia Wujek, Nowa Huta, Gdańsk i parę innych miejsc" - mówi Grzeszek.

Związkowcy nie chcą kłótni i dlatego zdecydowali, że tablicy upamiętniającej smoleńską katastrofę w tym miejscu nie postawi. "Ja jestem daleki od tego, żeby ten konflikt, który przez tyle tygodni towarzyszył wydarzeniom w Warszawie przeniósł się do Krakowa - stwierdził Grzeszek. Jak jednak zapowiedział, do tematu będzie chciał powrócić w pierwszą rocznicę katastrofy pod Smoleńskiem.