"Zgodnie z poleceniem Głównego Inspektora Sanitarnego skontrolowaliśmy 66 punkty, w których sprzedawano dopalacze. 64 zostały zamknięte i oplombowane, dwa już wcześniej nie były czynne. Kontrole przebiegły bez incydentów, asystowała przy nich policja, ale nie było potrzeby używania siły" - podkreślił Rudaś.
Dodał, że dalsze decyzje w sprawie sklepów i zabezpieczonych w nich produktów będą zależały od zarządzeń szefa GIS.
Około tysiąca sklepów i hurtowni z tzw. dopalaczami skontrolowało w sobotę w całym kraju kilkuset inspektorów sanitarnych, wspieranych przez ok. 3 tys. policjantów.
Kontrola była przeprowadzana na polecenie minister zdrowia Ewy Kopacz, w związku z licznymi przypadkami zatruć dopalaczami. Kontrola pozwalała - jak powiedział rzecznik GIS Jan Bondar - na wycofanie artykułów zagrażających zdrowiu publicznemu oraz zamknięcie sklepów, które je oferują. Zdecydowano o wycofaniu produktu o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków.
Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków; można je legalnie kupować w Polsce. Są sprzedawane m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie lub nawozy do roślin. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami, w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia.
106 na 130 istniejących sklepów i punktów sprzedających tzw. dopalacze zostało zamkniętych w sobotę w woj. łódzkim. W 34 sklepach znaleziono produkt o nazwie "Tajfun" - poinformowała w sobotę wieczorem PAP rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska.
Inspektorzy sanitarni w asyście policji wkroczyli w sobotę po południu do sklepów oferujących tzw. dopalacze. W ten sposób realizowali decyzję Głównego Inspektora Sanitarnego dotyczącą wycofania z obrotu wyrobów o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków, które mogą być niebezpieczne dla życia i zdrowia.
Inspektorzy sanitarni wręczali sprzedawcy lub właścicielowi sklepu decyzję zakazującą obrotu hurtowego i detalicznego tych produktów. Wszystkie specyfiki, które znajdowały się w sklepie zostały zabezpieczone przez sanepid, pobierane były też próbki do badań laboratoryjnych.
Według policji, 106 sklepów zostało oplombowanych a właściciele lub sprzedawcy pouczeni, że za niewykonanie decyzji inspektorów grożą kary nawet do dwóch lat pozbawienia wolności.
W 24 przypadkach sklepy z "dopalaczami" były zamknięte bądź nie udało się dotrzeć jeszcze do ich właścicieli. Mają one być sukcesywnie kontrolowane przez sanepid i policję. Według Zielińskiej, podczas kontroli nie doszło do poważniejszych incydentów.
Kontrola została przeprowadzona na polecenie minister zdrowia Ewy Kopacz, w związku z licznymi przypadkami zatruć dopalaczami. Kontrola pozwalała - jak powiedział Rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bondar - na wycofanie artykułów zagrażających zdrowiu publicznemu oraz zamknięcie sklepów, które je oferują.
Według GIS na terenie całego kraju sanepid skontrolował w sobotę 1645 miejsc, w których sprzedawane są "dopalacze"; zamknięto 797 z nich. W akcji uczestniczyło kilkuset inspektorów sanitarnych i około trzech tysięcy policjantów.