Fronczak wystąpił w Senacie w trakcie debaty nad nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, która ma uniemożliwić handel dopalaczami. Wedle przytaczanych przez niego danych w 2010 r. na oddziały toksykologiczne szpitali trafiły 304 osoby, u których np. znaleziono opakowania po dopalaczach. W samym październiku takich przypadków było 189, przy czym 173 odnotowano w ciągu pierwszych dwóch tygodni tego miesiąca.

Reklama

Zdaniem Fronczaka liczba przypadków zatruć dopalaczami drastycznie spadła po przeprowadzonej na początku października akcji przeciw dopalaczom. "Jeszcze do 10 października ta ilość hospitalizacji była duża, a w tej chwili do dnia dzisiejszego są to pojedyncze hospitalizacje w niektórych tylko województwach" - powiedział wiceminister zdrowia.

Fronczak powiedział też, że w statystykach odnotowano 18 zgonów prawdopodobnie wywołanych przez dopalacze. Zaznaczył jednak przy tym, że wciąż trwają badania toksykologiczne.

W drugiej części debaty nad ustawą Fronczak poinformował również, że w środę minister zdrowia Ewa Kopacz wystąpiła do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Kopacz chce wszczęcia postępowania wyjaśniającego, czy nie doszło do wprowadzenia na rynek sfałszowanych preparatów leczniczych albo substancji psychotycznych i odurzających.

Jak tłumaczył Fronczak, w 130 przebadanych próbkach pobranych w sklepach z dopalaczami, znaleziono substancje, które są tak naprawdę lekami albo pochodnymi związków umieszczonych na liście substancji zakazanych, która stanowi załącznik do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

Omawiana przez Senat nowelizacja tej ustawy przewiduje m.in., że za złamanie zakazu produkcji i wprowadzania do obrotu produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe, będzie nakładana kara w wysokości od 20 tys. zł do nawet 1 mln zł.



Reklama

Ustawa zakłada też, że inspekcja sanitarna będzie mogła nałożyć karę finansową już w momencie wejścia do sklepu, hurtowni lub zakładu produkcyjnego, jeśli będzie istniała przesłanka, że zajmują się one sprzedażą, dystrybucją lub produkcją środków zastępczych dla narkotyków czy psychotropów. Badania zostaną przeprowadzone na koszt właściciela, jeśli okaże się, że zarekwirowany towar nie zawiera zakazanych środków, kara zostanie zwrócona.

Te zapisy nie spodobały się senatorom Zbigniewowi Cichoniowi i Władysławowi Dajczakowi (obaj PiS). Razem zgłosili poprawkę, która karę za złamanie zakazu produkcji i wprowadzania do obrotu obniża do poziomu od 500 zł do 100 tys. zł. Chcą też, by decyzja o karze nie miała rygoru natychmiastowej wykonalności. Obaj senatorowie wnoszą także o skreślenie ustępu, który kosztami oceny i badań produktów obciąża stronę postępowania.

Temat wysokości kary za produkcję i wprowadzenie do obrotu dopalaczy był również omawiany w debacie. Senatorowie zwracali uwagę na dysproporcję kar za złamanie zakazu odnośnie środków zastępczych (tak ustawa definiuje dopalacze) i narkotyków. W przypadku dopalaczy przewidziana jest kara od 20 tys. zł do nawet 1 mln zł. Za analogiczny czyn odnośnie do narkotyków kodeks karny przewiduję karę więzienia do trzech lat, ale w przypadku zawieszenia kary sąd może orzec grzywnę, nieprzekraczającą obecnie 360 tys. zł.

Odpowiadając na te wątpliwości, prezes Rządowego Centrum Legislacji Maciej Berek podkreślił, że ustawa w przypadku dopalaczy przewiduje karę administracyjną, której cel jest prewencyjny. Zapis taki ma odstraszać od handlu dopalaczami. Natomiast grzywna zapisana w kodeksie karnym ma służyć represji wobec łamiących prawo.

Nowe przepisy ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii zakazują wytwarzania i wprowadzania do obrotu na terenie Polski jakichkolwiek substancji (niezależnie od ich stanu fizycznego i źródła pochodzenia, w tym roślin, grzybów oraz ich części) lub produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe, czyli tzw. środków zastępczych, którymi określono dopalacze.