Do czasu rozpoczęcia w październiku antydopalaczowej krucjaty sieć HappyShop sprzedawała substancje narkotykowe w internecie, ale przede wszystkim kontrolowała kilkanaście stacjonarnych sklepów na południu Polski. Zostały one jednak oplombowane przez policję. Od ubiegłego tygodnia pod należącym do firmy adresem www.pylki.com znów jest dostępny cały asortyment „artykułów kolekcjonerskich”.
Sklep internetowy został sprzedany słowackiej spółce HappyShop s.r.o. (skrót s.r.o. jest słowackim odpowiednikiem spółki z ograniczoną odpowiedzialnością). Ze słowackiego rejestru spółek wynika, że firma została założona latem tego roku przez jednego z mieszkańców Wrocławia. U naszych południowych sąsiadów może on prowadzić legalną sprzedaż dopalaczy, również jeśli są wysyłane do Polski.
Policja oficjalnie bada sprawę, ale nieoficjalnie przyznaje, że ma związane ręce. Prawo nie jest łamane, a jej kompetencje nie sięgają Słowacji.
Manewr z przeniesieniem Pylki.com na Słowację może wywołać lawinę podobnych przeprowadzek. – HappyShop jest pionierem, ale jego tropem podążą inni. I to szybko – mówi „DGP” osoba związana z branżą „artykułów kolekcjonerskich”. To prawdopodobne, tym bardziej że założenie firmy na Słowacji nie stanowi żadnego problemu. Pośredniczą w tym wyspecjalizowane kancelarie inkasujące za usługę ok. 5 tys. zł. Tyle samo trzeba wyłożyć na obowiązkowy minimalny kapitał założycielski wymagany tamtejszym prawem.
Reklama
To nic w porównaniu z zyskami, jakie przynosi sprzedaż dopalaczy. Tylko mieszkańcy województwa śląskiego wydali w tym roku na dopalacze ponad 20 mln zł, dwukrotnie więcej niż w całym roku 2009. Jak obliczyła Izba Skarbowa w Katowicach, niektóre sklepy sprzedające „artykuły kolekcjonerskie” zarabiały 50 razy więcej niż monopolowe i 150 razy więcej niż spożywcze.
Nie ma wprawdzie danych, o ile spadła sprzedaż dopalaczy po ogólnopolskiej akcji zamykania sprzedających je sklepów, ale statystyki szpitalne udowadniają, że problem nie został zażegnany, lecz jedynie zminimalizowany. Podczas gdy we wrześniu do szpitali w całym kraju trafiało dziennie około 8 osób z objawami zatrucia dopalaczami, obecnie to średnio dwie. I będzie ich przybywało za sprawą sprzedaży wysyłkowej ze Słowacji. Handel dopalaczami wróci w dawnej skali, i to w pełni legalnie.