Jak informuje TVN24.pl zakłócenia wywołał najprawdopodobniej rosyjski prąd. Żeby usunąć te odgłosy Krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych, który prowadzi badania rejestratora, musi poznać częstotliwość prądu, jaka była w momencie kopiowania nagrań z oryginalnych taśm w Moskwie.
A to wcale nie jest takie proste. Prokuratorzy musieli zwrócić się o pomoc do ambasadora RP w Rosji, Jerzego Bahra. Ten jednak ustalił, że aby uzyskać te informacje, ambasada musi wystosować notę dyplomatyczną do rosyjskiego MSZ. Polska prokuratura poprosiła o ustalenie tej częstotliwości w szóstym wniosku skierowanym do rosyjskich śledczych.
- Badamy ten wątek. We wniosku o pomoc prawną do Rosjan zwróciliśmy się o wykonanie stosownych czynności procesowych. Jest to ważne z punktu widzenia biegłych opracowujących opinię fonoskopijną – powiedział w rozmowie z tvn24.pl płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Eksperci zwracają uwagę, że może być jeszcze inny powód, dla którego polscy biegli chcą poznać częstotliwość prądu. Dzięki temu można sprawdzić czy nagranie rzeczywiście skopiowano w Moskwie i czy w nie ingerowano - czytamy w serwisie.
Okazuje się jednak, że ustalenie jaką częstotliwość miał moskiewski prąd nie jest takie proste. Polscy śledczy zwrócili się o pomoc do ambasadora RP w Rosji, Jerzego Bahra. Ten jednak ustalił, że te informacje mogą zostać pozyskane jedynie poprzez wystosowanie przez ambasadę noty dyplomatycznej do rosyjskiego MSZ. Dyplomata zasugerował, by poruszyć tę kwestię w kolejnym wniosku o pomoc prawną skierowanym do rosyjskiej prokuratury