Naloty przeprowadzono na wniosek Związku Producentów Audio Video. Jak informuje ZPAV, tylko w samej Warszawie przy okazji kontroli zarekwirowano blisko 100 nielegalnych nośników muzyki.

Reklama

Od lipca ubiegłego roku didżeje mają obowiązek wykupić specjalną licencję od ZPAV. Jak zapewnia związek, wprowadzono ją dla ułatwienia pracy samym didżejom – dzięki niej mogą grać muzykę z zakupionych w internecie plików mp3, a nie wyłącznie z oryginalnych płyt CD.

W rzeczywistości didżeje od dawna puszczają w klubach muzykę z plików mp3, ale do wykupywania licencji w ZAPV wcale się nie kwapią. Bo – jak tłumaczą – jest za droga. Licencja, którą trzeba odnawiać na początku każdego roku kalendarzowego, kosztuje 2 tys. zł, z czego 1 tys. zł idzie na ZAiKS i po 500 złotych na ZPAV oraz Związek Artystów Wykonawców STOART.

Mimo nalotów większość grywających weekendowo didżejów nie ma zamiaru stosować się do wymogów ZPAV. Związek zamierza walczyć z nimi, nie tylko nasyłając na nich policję, lecz również składając zawiadomienia do prokuratur.

Tymczasem środowisko muzyczne nie pozostawia na ZPAV suchej nitki: – Według polskiego chorego prawa gdy w Poznaniu był Armin Van Buuren (przyp. red.: holenderski didżej), miksował nielegalnie, bo grał z płyt CD (a kupił pliki mp3), które sam wypala dla własnej wygody, po to, aby mieć porządek i aby cały performance wypadł na odpowiednim poziomie. W świetle polskiego prawa zmiana nośnika jest nielegalna. Dlaczego go nie zatrzymano? Fajny byłby precedens, gdyby się okazało, że każdy zagraniczny didżej przyjeżdżający do Polski gra nielegalnie – denerwuje się fan muzyki elektronicznej na forum GazetaPrawna.pl.

Reklama

Nie mniejsze kontrowersje wywołuje też finansowy sposób rozwiązania licencji. – Didżej prowadzący działalność gospodarczą nie może tej kwoty wliczyć do kosztów prowadzenia działalności, ponieważ ZPAV i ZAiKS nie odprowadzają od niej VAT – skarży się jeden z warszawskich didżejów. – Więc nie tylko ta opłata jest niedostosowana do rynku muzycznego, lecz także dodatkowo nie fair w stosunku do nas – dodaje muzyk.