Ordynator oddziału chirurgii dziecięcej gdyńskiego szpitala, dr Jarosław Wojtiuk poinformował PAP, że zakończono leczenie chirurgiczne Kariny i teraz trzeba rozpocząć rehabilitację stóp dziewczynki. W ocenie Wojtiuka, jest szansa, że Karina będzie samodzielnie chodziła". Teraz dziewczynka porusza się przy pomocy 'balkonika' i swojej mamy.

Reklama

Według Wojtiuka, w szpitalu w Białymstoku Karina może przebywać ok. dwóch miesięcy. Nie wykluczył, że na święta Bożego Narodzenia może otrzymać przepustkę do domu.

"Czekamy na Karinę w Białymstoku. Decyzję, jak będzie leczona, podejmiemy po zbadaniu dziewczynki i przejrzeniu dokumentacji" - powiedział PAP dyrektor Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku Janusz Pomaski.

Dodał, że stanie się to w czwartek, bo gdy Karina przyjedzie w środę wieczorem do Białegostoku, czeka ją odpoczynek po podróży.

Karina najpierw była leczona w szpitalu w Suwałkach. Potem została przewieziona do gdyńskiej Kliniki Medycyny Hiperbarycznej. Stwierdzono u niej zgorzel gazową. Dzięki sesjom w kabinie hiperbarycznej zatrzymano rozwój zgorzeli.

Następnie dziewczynka trafiła do Szpitala Morskiego w Gdyni, gdzie przeszła kilka zabiegów, podczas których amputowano jej wszystkie palce u stóp oraz usunięto część martwej tkanki i mięśni na stopach. W ostatnim etapie lekarze dokonali przeszczepów skóry. Przez cały czas Karina miała zabiegi w komorze hiperbarycznej, które wspomagały gojenie się ran.

Chora na epilepsję i autyzm 10-latka ze wsi Rzepiski na Podlasiu zaginęła 5 października, gdy wyszła z domu na grzyby do pobliskiego lasu. Odnalazła się po sześciu dniach. Dziewczynka uczy się w szkole specjalnej. Jest jednym z dziesięciorga dzieci w rodzinie. Rodzice Kariny od 2002 roku mają ograniczoną przez sąd władzę rodzicielską.