Wystarczy, że poświadczy dokumentację, którą ten przyniesie mu od swojego prywatnego medyka. Stwarza to możliwości nadużyć.
Trzy lata temu wprowadzono nową ustawę o lekarzu sądowym, która miała rozwiązać problem niezasadnych zwolnień z obecności podsądnych na rozprawach. To w nieskończoność wydłużało procesy. Według tej ustawy, ważne są tylko te zaświadczenia, które wystawili medycy sądowi wpisani na listę, sporządzoną przez prezesa sądu okręgowego.
Takich lekarzy w Krakowie i okolicy jest 18. Kilku specjalistów od chorób wewnętrznych, laryngolog, reumatolog, neurochirurg i diabetolog. W tym roku medycy z krakowskiej listy wydali już ponad tysiąc zaświadczeń o niezdolności podsądnych do udziału w rozprawie, otrzymując za każdą wizytę 80 zł.
Problem w tym, że podatnicy płacą jedynie za zaświadczenia, a nie za badanie oskarżonego, bo ustawa tego nie wymaga. Efekt jest taki, że w głośnym korupcyjnym procesie w Krakowie podsądny przyniósł zaświadczenie od lekarza reumatologa, choć ma problemy z zatokami.
Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iusitia" postuluje, by wydawanie zaświadczenia oskarżonemu było poprzedzone badaniem, przeprowadzonym osobiście przez lekarza wydającego ten dokument.
Z punktu widzenia prawa nie ma się do czego przyczepić. Ale czy to prawo jest dobre? - pyta "Dziennik Polski".