Rozszerzenie funkcjonowania systemu potencjalnie umożliwi wykonanie tego rodzaju kary w stosunku do 4 tys. skazanych. Docelowo - od 2012 roku - system ma dać możliwość wykonywania kary wobec 7,5 tys. osób (w wymiarze dziennym i miesięcznym).
Od początku funkcjonowania SDE, czyli od września 2009 roku, wykonaniem kary w ten sposób objęto w sumie niemal 600 skazanych, z czego 404 obecnie odbywa karę, a 192 już ją zakończyło.
Minister sprawiedliwości poinformował w poniedziałek w Łodzi, że od początku tego roku obsługę centrali monitorowania sytemu przejęła od prywatnej firmy służba więzienna. Przypomniał, że firma prywatna, która wygrała przetarg i uruchomiła system, obsługiwała nie tylko patrole interwencyjne, ale także samą centralę monitorowania.
"Teraz centralę monitorowania obsługuje już służba więzienna. Jest specjalna jednostka w tym zakresie w Centralnym Zarządzie Służby Więziennej. A w przyszłości służba więzienna najprawdopodobniej będzie także obsługiwać patrole" - powiedział szef resortu sprawiedliwości.
Kwiatkowski przypomniał, że w SDE mogą odbywać karę osoby skazane na kary do roku pozbawienia wolności, czyli np. niepłacące alimentów, grzywien, czy jadący rowerem pod wpływem alkoholu oraz osoby, którym został rok do zakończenia kary, jeżeli w ich przypadku jest pozytywna prognoza wychowawców więziennych.
Osoba skazana ma zakładaną na rękę lub nogę obrączkę elektroniczną, a w miejscu zamieszkania umieszczany jest nadajnik. Sąd w swoim postanowieniu określa dokładne godziny, w jakich skazany musi być w miejscu zamieszkania. "Jeżeli w czasie określonym w postanowieniu sądu, osoba nie wróci do domu, to nadajnik uruchamia sygnał, który trafia bezpośrednio do centrali monitorowania i uruchamia działanie grupy interwencyjnej" - zaznaczył Kwiatkowski.
Kilkukrotne naruszenie postanowienia może spowodować, że sąd zmieni tryb wykonywania kary na pozbawienie wolności w zamkniętym zakładzie karnym. Dotąd, na prawie 600 osób, dziewięć naruszeń skutkowało zmianą postanowienia sądu.
Według szefa resortu sprawiedliwości, w przyszłości ma być stosowany także inny typ obrączki, która oprócz tego, że uruchamia alarm przez nadajnik, umożliwia śledzenie sprawcy w czasie rzeczywistym. Ma to być wykorzystywane, m.in. w przypadkach sprawców przestępstw o podłożu seksualnym, którzy zakończyli już odbywanie kary pozbawienia wolności. "Jeżeli systemem dozoru elektronicznego obejmiemy pedofila, to możemy śledzić, czy nie narusza on przepisów w zakresie zbliżania się do szkół, przedszkoli czy placów zabaw" - zaznaczył.
Podkreślił, że odbywanie kary w SDE kosztuje ok. pięciokrotnie mniej niż w zakładach karnych. Skazany za murami więzienia kosztuje budżet państwa ponad 2300 zł miesięcznie, w SDE - kilkaset zł miesięcznie.
Minister Kwiatkowski zapowiedział, że jeszcze w styczniu resort przedstawi propozycję objęcia Systemem Dozoru Elektronicznego osób łamiących, tzw. zakaz stadionowy. Według niego obecnie trwają konsultacje propozycji resortu, m.in. z PZPN. W ocenie Kwiatkowskiego jest to ważne m.in. przed zbliżającymi się piłkarskimi Mistrzostwami Europy w 2012 roku.
"Chociażby po tym, co zdarzało się na kilku stadionach w zeszłym roku, widać jak wprowadzenie systemu dozoru elektronicznego dla osób, które łamią zakaz stadionowy jest potrzebne. Dlatego w styczniu przedstawię zarówno rozwiązania legislacyjne, jak i organizacyjne, które to umożliwią" - zapowiedział Kwiatkowski.
Dotychczas System Dozoru Elektronicznego funkcjonował w apelacjach: białostockiej, krakowskiej, lubelskiej i warszawskiej. W ostatnim etapie jego wdrażania - od 1 stycznia 2012 roku - doszły apelacje: katowicka, szczecińska, wrocławska i całość apelacji łódzkiej.
Według szefa resortu sprawiedliwości, od czerwca zeszłego roku pierwszy raz od ponad 10 lat, skutecznie rozwiązany został problem przeludnienia w zakładach karnych. Z danych resortu wynika, że w 2007 r. w więzieniach i aresztach w Polsce było 87,5 tys. skazanych; w 2010 ich liczba spadła do ok. 80 tys.