Sąd zakończył w piątek proces i wysłuchał mów końcowych. Wyrok ma wydać około godz. 15. Oskarżonym - Mateuszowi N. i Piotrowi R. - nie grozi dożywocie, bo w momencie zdarzenia nie mieli po 18 lat.

Reklama

Do tragedii doszło rok temu, 10 lutego, na przystanku tramwajowym na warszawskiej Woli. 42-letni funkcjonariusz zwrócił uwagę dwóm młodym ludziom, którzy najpierw przeklinali na przystanku tramwajowym, a potem - gdy wsiadał do tramwaju - rzucili w kierunku jednego z wagonów koszem na śmieci. Jak ustaliła prokuratura jeden z chłopców - jak się później okazało Piotr R. - miał przytrzymać policjanta, drugi - Mateusz N. - zadał mu kilka ciosów nożem. Mimo reanimacji, policjanta nie udało się uratować. Podczas pierwszej rozprawy N. przyznał się do winy, choć mówił, że nie chciał zabić ofiary. Drugi oskarżony nie przyznał się do udziału w zabójstwie; wskazywał, że tylko odciągał policjanta.

"Najbardziej tragiczna w sprawie jest bezsensowność śmierci poszkodowanego, oskarżeni nie wahali się ani chwili, aby odebrać mu życie" - mówiła przed sądem prok. Izabela Dołgań-Szymańska. Jak dodała obaj zdawali sobie sprawę, że Struj jest policjantem, bo widzieli jego legitymację. Zaznaczyła, że nie dostrzega okoliczności łagodzących.

Mec. Leszek Cichoń, pełnomocnik rodziny ofiary, przyłączając się do wniosku prokuratora dodał, że "sąd w wyroku musi pokazać, że państwo stoi za policyjną legitymacją". Dodał, że na miejscu zdarzenia nie doszło do "szarpaniny", wskazywał, że zdarzenie było - od momentu okazania legitymacji - policyjną interwencją.

Obrońca Mateusza N., mec. Jerzy Jerzmanowski powiedział, że zdaje sobie sprawę "z tragizmu zdarzenia i bólu, jaki przeżywa rodzina policjanta". Wskazywał jednak, że opinia biegłego o oskarżonym mówiła, iż "miał on kłopoty z postrzeganiem następstw swego postępowania". Dodał, że przy rozstrzyganiu sprawy nie można opierać się na opiniach formułowanych w mediach. Poprosił sąd o rozważenie tych okoliczności przy wydawaniu wyroku.

Broniący Piotra R., mec. Radosłwa Baszuk powiedział natomiast, że prokuratura nie przedstawiła żadnych dowodów, iż jego klient działał wspólnie i w porozumieniu z Mateuszem N. i dlatego Piotr R. powinien być uniewinniony. Pytał, jak mogło dojść do porozumienia skoro tragiczne zdarzenie trwało od 5 do 10 sekund. "W tej sprawie nie ma dwóch takich samych relacji świadków" - dodawał.



Struj służył w policji 15 lat. Pracował w wydziale wywiadowczo-patrolowym stołecznej komendy. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Zasługi za Dzielność.