"Musimy walczyć o równouprawnienie na co dzień, walczyć z nierównością i zmieniać to, co nie podoba nam się w związkach zawodowych, w organizacjach pozarządowych i w miejscach pracy. Pamiętajmy, że jest mnóstwo kompetentnych kobiet, które chcą walczyć z dyskryminacją" - mówiła przed Sejmem Elżbieta Korolczuk z Porozumienia Kobiet 8 Marca, które zorganizowało Manifę.

Reklama

>>> Manify na ulicach. Zobacz zdjęcia!

Przed Sejmem na uczestników Manify czekała okołodwudziestoosobowa kontrmanifestacja, zorganizowana przez Młodzież Wszechpolską i Obóz Narodowo-Radykalny. Jej uczestnicy, oddzieleni przez kordon policji, trzymali zdjęcia fragmentów płodów i skandowali hasła: "Ręce precz od polskich dzieci", "Święte państwo, święta wojna", "Mordercy", "Bóg, honor i ojczyzna".

W Krakowie w 100. rocznicę Dnia Kobiet

Około 200 osób uczestniczyło w niedzielę w Manifie w Krakowie. Demonstracja, która upamiętniała 100. rocznicę pierwszych obchodów Międzynarodowego Dnia Kobiet w Krakowie, odbyła się pod hasłem "Walka trwa".

Niedzielna manifestacja rozpoczęła się przed dawnym budynkiem ujeżdżalni przy ul. Rajskiej i przeszła przed Urząd Miasta Krakowa historyczną trasą pochodu z 1911 roku. Jej uczestnicy nieśli hasła "Zamiast rycerskości chcę prawdziwej równości", "Kobiety wkurzcie się !", "Żłobki i przedszkola to nie dobra wola" i "Dość już ochrony dla tych, co biją żony".

Podczas Manify przedstawiono kilkanaście postulatów skierowanych do władz miasta. Kobiety domagają się m.in. przyjęcia i realizacji Europejskiej Karty Równości Kobiet i Mężczyzn, powołania miejskiego pełnomocnika ds. równości kobiet i mężczyzn, zwiększenia dostępności żłobków i przedszkoli. Żądają też szkoleń w zakresie przeciwdziałania dyskryminacji, dotowania instytucji wspierających rodzicielstwo zamiast dotowania stadionów oraz sprawiedliwego i odpowiedzialnego podziału funduszy miasta z uwzględnieniem potrzeb obu płci.

Reklama

Jak podkreśliła Agata Teutsch z Krakowskiego Komitetu Manifowego, pochód odbywa się w 100. rocznicę pierwszej demonstracji na rzecz równych praw kobiet i mężczyzn, która się odbyła w tym mieście w 1911 roku.

"Tegoroczna Manifa idzie z hasłem +Walka trwa+, ponieważ pomimo upływu 100 lat cały czas pozostają niezrealizowane postulaty związane z równością kobiet i mężczyzn, cały czas sprawy kobiet są traktowane marginalnie, a kwestie związane z równouprawnieniem są bagatelizowane" - mówiła.



Uczestnicząca w demonstracji eurodeputowana SLD Joanna Senyszyn powiedziała PAP, że równouprawnienie kobiet i mężczyzn ciągle jest na papierze w ustawach, konstytucji, międzynarodowych rezolucjach, ale nie ma go na co dzień. Argumentowała, że kobiety zarabiają 25 proc. mniej niż mężczyźni na tych samych posadach, zajmują gorsze stanowiska, trudniej im awansować, bardzo ciężko jest łączyć karierę zawodową z wychowaniem dzieci.

"Ciągle musimy udowadniać, że jesteśmy lepsze od mężczyzny aspirującego do tego samego stanowiska i dopóki tak będzie będziemy musiały walczyć o równość praw. Na szczęście rozumie to coraz więcej mężczyzn, którzy też są feministami i którzy chodzą w pochodach razem z nami" - dodała.

W Gdańsku przeciw wyzyskowi kobiet

Ponad sto kobiet i mężczyzn wzięło udział w niedzielę w gdańskiej Manifie. Uczestnicy przeszli ulicami centrum miasta wraz z towarzyszącym im zespołem grającym na bębnach.

Tegoroczna gdańska Manifia przebiegała pod hasłem "Solidarnie przeciwko wyzyskowi kobiet". Jej uczestnicy przemaszerowali centrum miasta: spod kina Krewetka przy ul. Karmelickiej do Fontanny Neptuna na Długim Targu.

Maszerujący nieśli tęczowe flagi i wiele transparentów bądź tablic z napisami, wśród których znalazły się m.in. hasła "Bieda jest kobietą" "Kobieca praca, niska płaca" czy "Seks - tak, seksizm - nie".

Pod Fontanną Neptuna gdańska działaczka feministyczna prof. Ewa Graczyk odczytała apel nawołujący do równouprawnienia kobiet w pracy. Uczestnicy skandowali hasła popierające jej wystąpienie. "Jedna pensja, trzy etaty" - krzyczeli m.in. uczestnicy.

W gdańskiej Manifie zorganizowanej przez Trójmiejską Akcję Kobiecą, wzięła udział m.in. b. wiceminister gospodarki Jolanta Banach (SdPl), która jest dziś radną w gdańskiej Radzie Miasta.

"Podzielam idee i postulaty Manify. Uważam, że dla wszystkich jest lepiej, gdy kobiet jest więcej w organach stanowiących. Także lepiej jest dla wszystkich, gdy w rodzinie obowiązki są rozłożone po połowie, a państwo wspiera taki partnerski model rodziny" - powiedziała dziennikarzom Jolanta Banach.

Trójmiejska Akcja Kobieca już od kilku lat, w okolicy dnia 8 marca, organizuje w Gdańsku manifestacje feministyczne. Tegoroczna manifestacja była wyjątkowo spokojna. W ubiegłych latach zdarzały się zaczepki czy nieprzyjemne uwagi pod adresem maszerujących.