W poniedziałek szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski zlecił audyt "procedur i trybu przygotowywania projektu decyzji" przez urzędników prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie ułaskawienia przedsiębiorcy Adama S. W ubiegłym tygodniu media poinformowały, że Adam S., z którym - według nich - Marcin Dubieniecki - mąż Marty Kaczyńskiej - założył spółkę, został w "trybie nadzwyczajnym" w czerwcu 2009 r. ułaskawiony przez Lecha Kaczyńskiego. Trzy tygodnie wcześniej S. założył spółkę z Dubienieckim.

Reklama

Adama S. był skazany na rok i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 30 tys. zł grzywny oraz 120 tys. zł zwrotu wyrządzonej szkody. Skazano go za to, że kilka lat oszukiwał urząd skarbowy i PFRON.

"Osobiście nie widzę potrzeby interwencji ze strony prokuratury w to zdarzenie, co oczywiście nie oznacza, że w dalszym rozwoju zdarzeń, nie pojawi się taka konieczność, ale taka decyzja będzie zależeć zawsze do właściwego prokuratora" - powiedział w radiu RMF FM Seremet.

Pytany o sugestie pojawiające się w mediach dotyczące sfałszowania podpisu prezydenta Lecha Kaczyńskiego czy wprowadzenia go w błąd, zaznaczył, że prokuratura tym się nie zajmuje.

Reklama

Zaznaczył, że Lech Kaczyński decyzję o ułaskawieniu podjął także wobec 17 innych osób. "Przejrzałem informacje dotyczące tych osób i tych zdarzeń, wobec których takie decyzje podjęto.(...) Nie dostrzegam wspólnych uwarunkowań tych spraw" - zaznaczył. Podkreślił, że nie widzi w nich "nic nadzwyczajnego". Podkreślił, że chodzi też o sprawy, w których prezydent podjął decyzję o ułaskawieniu, zwracając się wcześniej do prokuratora generalnego z postanowieniem zainicjowania takiego postępowania z urzędu bez sięgania do uprawnień sądów.

"Prezydent skorzystał z przysługujących mu uprawnień, była to decyzja, która należy do jego prerogatyw" - przypomniał.

Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk poinformował w poniedziałek, że pod pismami z Kancelarii Prezydenta do prokuratora generalnego w sprawie S. podpisali się ówcześni prezydenccy ministrowie: Andrzej Duda i Piotr Kownacki.

Reklama

Jak poinformował, prokurator generalny w 2009 r. nie widział żadnych przesłanek, by ułaskawiać Adama S. Procedurę ułaskawieniową wobec Adama S. wszczęto w tzw. nadzwyczajnym trybie prezydenckim, kiedy to głowa państwa zwraca się do prokuratury czy sądów o informacje i opinie na temat skazanego, którego chce ułaskawić; media wyliczyły, że w czasie prezydentury Lecha Kaczyńskiego takich spraw było 18 z ogólnej liczby prawie dwóch tysięcy spraw.

W uzasadnieniu do ułaskawienia czterech osób, w tym Adama S., Kancelaria Lecha Kaczyńskiego podkreślała, że prezydent, podejmując decyzję o skorzystaniu z prawa łaski, "miał na uwadze względy społeczne i humanitarne".

Duda zapewniał, że wszystkie swoje obowiązki wypełniał rzetelnie i uczciwie. Mam czyste sumienie - oświadczył.

Dubieniecki oświadczył, że wszelkie informacje na jego temat w publikacjach o ułaskawieniu Adama S. są nieprawdziwe. Zapewnił, że nie był wspólnikiem Adama S., kiedy ten został ułaskawiony. Uznał też, że w tej sprawie trwa "polowanie" na niego.