Według relacji serwisu, w akcji wzięło udział w sumie 26 strażników miejskich, czterech policjantów oraz dwie osoby z Zarządu Dróg Miejskich. "Wkroczyli silną zwartą grupą liczącą w sumie 32 osoby po to, by w zdecydowany sposób zdemontować i złożyć namiot, i wraz z transparentami wywieźć go w nieznane miejsce samochodem Zarządu Dróg Miejskich" - czytamy na stronie "Solidarnych 2010". Jak powód usunięcia namiotu podano - wedle tej relacji - ustawiony pod nim stołek, który miał unieruchamiać konstrukcję. A ta, wedle ustaleń Solidarnych 2010 z miastem - miała być mobilna.

Reklama

Serwis podkreśla, że w ostatnich tygodniach w namiocie organizowano spotkania z politykami, dziennikarzami i działaczami różnych stowarzyszeń. "Spotkania cieszyły się ogromnym zainteresowaniem warszawiaków, którzy poznawali tajemnice skrzętnie skrywane przez rządzących. Czyżby to było powodem nerwowej reakcji prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz?" - zastanawia się niezalezna.pl.

Solidarni 2010 zapowiedzieli, że mimo dzisiejszej interwencji sił porządkowych nie zrezygnują z protestu. Wieczorem na Krakowskim Przedmieściu pojawił się nowy namiot.

"Solidarni 2010" mają własne wytłumaczenie tego, dlaczego ich namiot został usunięty akurat teraz. "Wiążemy to z usunięciem prokuratora Marka Pasionka od prowadzenia śledztwa smoleńskiego. Rządzący starają się zamknąć usta wszystkim głośno domagającym się prawdy o przyczynach katastrofy. Także nam. Nie zamierzamy jednak się poddać" - mówi portalowi niezalezna.pl Samuel Pereira, rzecznik "Solidarnych 2010".

Reklama

Na swej stronie internetowej Solidarni 2010 piszą: "Cała akcja została przygotowana i przeprowadzona z premedytacją i ma znamiona naruszenia prawa! Uważamy ją za zamach na własność Solidarnych, za zamach na małą wyspę wolności i prawdy z powodzi kłamstw, służalstwa, strachu i nienawiści! Nie pozwolimy, by one zwyciężyły! By rządy w stolicy "prezydent od stołka" - H.Gronkiewicz-Waltz przerodziły się w terror!"

Stowarzyszenie domaga się m.in. dymisji Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego, Bogdana Klicha i Tomasza Arabskiego za "podejrzenie o zdradę interesów państwa polskiego", a także powołania międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.