W sierpniu ubiegłego roku pion śledczy Instytut Pamięci Narodowej w Warszawie oskarżył w tej sprawie trzech byłych oficerów SB: Tadeusza G., Marka K. i Wiesława S. Według IPN popełnili oni czyny stanowiące zbrodnię komunistyczną i zbrodnię przeciwko ludzkości. Radomski sąd uznał w środę, że czyny te nie stanowią zbrodni przeciwko ludzkości, a jedynie zbrodnię komunistyczną, której karalność przedawniła się (nie przedawnia się zbrodnia przeciwko ludzkości).

Reklama

"Zdaniem sądu nie można czynów zarzuconych oskarżonym kwalifikować jako zbrodni przeciwko ludzkości, bowiem taka kategoria zbrodni musi mieć wymiar zbliżony do zbrodni ludobójstwa" - powiedziała PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Radomiu Justyna Mazur. Jak poinformowała, postanowienie sądu nie jest prawomocne. IPN może złożyć zażalenie. "Czekamy na uzasadnienie. Po zapoznaniu się z nim prokurator podejmie decyzję w tej sprawie" - powiedział PAP rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.

Tadeusz G. był w 1981 r. inspektorem wydziału III Departamentu IIIA MSW w stopniu podporucznika, Marek K. - starszym inspektorem tego wydziału w stopniu kapitana, a Wiesław S. - kierownikiem specjalnej grupy operacyjnej w wydziale IIIA Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Radomiu w stopniu porucznika. Oskarżono ich o to, że w październiku 1981 r., jako oficerowie SB, działając w zorganizowanej grupie mającej na celu popełnienie przestępstw, przekroczyli swe uprawnienia, narażając inną osobę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Wbrew ówczesnym przepisom - zakazującym m.in. zlecania tajnemu współpracownikowi zadań stanowiących przestępstwo - uczestniczyli oni w opracowaniu i wdrożeniu tzw. kombinacji operacyjnej, by za pośrednictwem tajnego współpracownika o kryptonimie "Karol" podać Walentynowicz środek farmakologiczny o nazwie furosemidum.

IPN podkreślał w akcie oskarżenia, że mogło to narazić Walentynowicz na niebezpieczeństwo uszczerbku na zdrowiu albo utraty życia, gdyż podanie już 160-200 mg furosemidum mogło spowodować objawy zatrucia, spadku ciśnienia krwi prowadzącego do zapaści oraz zaburzenie rytmu serca i osłabienie mięśni, zaś podanie większej dawki - nawet śmierć.

Według IPN, SB chodziło "co najmniej" o uniemożliwienie odbywania Walentynowicz spotkań z załogami zakładów pracy. Spodziewanego celu SB nie osiągnęło, bo Walentynowicz, wcześniej niż zakładano, wyjechała z Radomia.

Według IPN, sprzeniewierzyli się oni "ustawowemu obowiązkowi troski o życie i zdrowie obywateli, ciążącemu na funkcjonariuszach MO, co stanowiło zbrodnię komunistyczną w formie stosowania represji wobec jednostki oraz zbrodnię przeciwko ludzkości w postaci poważnego prześladowania osoby z powodu przynależności do określonej grupy politycznej". IPN podkreślał, że za wiedzą i aprobatą kierownictwa MSW, przygotowywano i realizowano nękające działania przestępcze wobec osób zaangażowanych w działalność antykomunistyczną.

Reklama

Podejrzani nie przyznali się do zarzucanych im przestępstw. Zastosowano wobec nich poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju. Zarzuty postawiono im - w ramach śledztwa w sprawie funkcjonowania w latach 1956-1989 związku przestępczego w MSW - jeszcze w 2009 r.

Anna Walentynowicz w 1978 r. zaangażowała się w działalność Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. 7 sierpnia 1980 r. została bezprawnie zwolniona ze Stoczni Gdańskiej. Przyczyniło się to do rozpoczęcia strajku w stoczni 14 sierpnia 1980 r., który doprowadził do powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność". Walentynowicz została członkinią Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego oraz Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ. Internowana w stanie wojennym; potem kilka razy aresztowana. W 1981 r. inwigilowało ją ponad 100 funkcjonariuszy i tajnych współpracowników SB. Zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.