Metropolita szczecińsko-kamieński podkreślił, że suwerenny naród "nie może być klientem ani petentem we własnym państwie", nie może też być "zmuszany do postawy klienta wobec innego państwa lub narodu". Wskazał, że naród ma prawo pytać o katastrofę smoleńską i uzyskać w tej sprawie "możliwie najbardziej pełną odpowiedź", a służące mu instytucje państwa powinny w tej sprawie zdać egzamin przed narodem, a nie same przed sobą.
Według hierarchy, na niektóre związane z katastrofą pytania - mimo ogłoszenia raportu rządowej komisji - "ciągle brak odpowiedzi i nie widać bliskich perspektyw ich pozyskania. A pojawiły się jeszcze nowe, dodatkowe pytania" - mówił.
Nawiązując do obchodzonego w poniedziałek święta Wojska Polskiego i rocznicy bitwy warszawskiej, arcybiskup wskazał, że "cud nad Wisłą" do dziś jest powodem dumy polskiego żołnierza. "Nie odbierze mu tej dumy ani żołnierskiego honoru polityczne oskarżanie o brak wyszkolenia, tak jakby to była tylko jego własna wina, ani przerzucanie na niego głównej odpowiedzialności za kłopoty i dramaty państwa, ze smoleńską katastrofą włącznie" - mówił arcybiskup.
Poniedziałkowa uroczystość, obchodzona także jako święto Matki Bożej Zielnej, to jedno z najstarszych i najważniejszych świąt maryjnych. Mszy na Jasnej Górze przewodniczył nuncjusz papieski, abp Celestino Migliore. Wśród uczestników mszy byli m.in. pątnicy, którzy dotarli do sanktuarium w pieszych pielgrzymkach. Od początku sierpnia na Jasną Górę dotarło w ten sposób ok. 84,5 tys. osób.
W 50-minutowej homilii abp Dzięga - wśród innych przykładów braku odpowiedniej współpracy instytucji państwowych z narodem - wymienił m.in. brak otwartej dyskusji o żywności genetycznie modyfikowanej. Jak mówił, istnieją godziwe sposoby szukania nowych odmian upraw i hodowli, są jednak i niegodziwe, będące "gwałtem na naturze". "Tego nam nie wolno" - podkreślił.
Metropolita nawiązał również do ważnych wydarzeń polskiej historii: Powstania Warszawskiego i początków Solidarności. Jak mówił, powstańcom warszawskim zabrakło "odpowiedzialności polityków ówczesnego świata"; to oni - jak powiedział - odpowiadają za spaloną Warszawę i blisko 200 tys. ofiar. "To nie była katastrofa narodowa, jak chcieliby niektórzy, to była katastrofa gier politycznych ówczesnego świata" - mówił abp Dzięga.
Przywołując dziedzictwo Solidarności, hierarcha ocenił, że ludzie tego ruchu podjęli prawdziwe zmagania o państwo i ojczyznę - gospodarkę, politykę, rodzinę i naród. Dziś - jak mówił - niewiele z tych zmagań pozostało. "Aż dziwne, że tak łatwo można dzisiaj w Polsce krytykować wszystko co polskie, a tak trudno bronić polskiej myśli, polskiej gospodarki i polskiej racji stanu. Łatwiej w Polsce pochwalić np. osiągnięcia Niemców czy Rosjan niż samych Polaków" - powiedział arcybiskup.
Dużą część homilii metropolita poświęcił sprawom pracowniczym i gospodarczym. Zaapelował do pracodawców, by nie bali się po chrześcijańsku, uczciwie dbać o pracowników oraz by nie wykorzystywali kryzysu i bezrobocia do zaniżania płacy. Prosił, by pracownicy chcący świętować niedzielę nie byli przymuszani do pracy pod rygorem jej utraty lub utraty części pensji, a także by pracujące kobiety nie musiały ukrywać przed pracodawcą, że spodziewają się dziecka.
"Wiele wskazuje, niestety, że polskie prawo pracy nie jest wystarczającym gwarantem tych praw pracowniczych, chociaż normami etycznymi są one powszechnie gwarantowane" - ocenił arcybiskup.
Jego zdaniem, w wielu zakładach należących do Skarbu Państwa to pracownicy szukają sposobów na ratowanie miejsc pracy, choć powinni to robić zarządzający tymi spółkami w imieniu państwa.
"A jednocześnie patrzymy, jak tzw. prywatni przedsiębiorcy i rzemieślnicy wołają o zwykłe poczucie bezpieczeństwa prawnego, o zwykłą gospodarczą wolność, nieograniczaną niekoniecznymi koncesjami i zezwoleniami. To w nich coraz większa nadzieja na jakąś normalność gospodarczą, o ile im się na to pozwoli, o ile to oni staną się ważni w państwie" - mówił abp Dzięga. Zwrócił też uwagę na powinności pracowników, którzy powinni uczciwie pracować.
Metropolita apelował, by podstawą ekonomii była zwykł, uczciwa, odpowiednio wynagradzana praca, a nie "gry giełdowe". Jak mówił, dzisiaj na pierwszym miejscu jest "gospodarka wirtualna, gry finansowe na giełdach, a właściwie ponad giełdami".
"To już nosi znamiona bardziej hazardu niż ekonomii. Hazard także wprawdzie może przynosić zyski, ale tylko czasami i tylko niektórym; zawsze jest to kosztem, a nawet krzywdą wielu innych. Skoro hazard staje się podstawą gospodarki, to znaczy, że taka gospodarka nie ma żadnej stabilnej podstawy" - powiedział abp Dzięga, apelując o współpracę między pracownikami i zarządzającymi oraz między państwem i przedsiębiorcami.
Metropolita wskazał, że budowa "cywilizacji miłości i serca" wymaga nowego rozpoznania i przyjęcia zasad, wedle których organizowane jest życie osobiste, rodzinne, społeczne i narodowe. Podkreślił, że tylko sam naród może decydować o treści tych zasad - o duchowej konstytucji narodu polskiego.
"Taką kompetencję ma jedynie sam naród, jako suweren swojego bytu; naród jako całość, jako wspólnota ducha. To nie jest więc jedynie głos parlamentarzystów i osób kierujących instytucjami państwa" - podkreślił arcybiskup, wśród naczelnych zasad i obowiązków państwa wymieniając m.in. ochronę ludzkiego życia od jego poczęcia oraz ochronę i wspieranie rodziny.
Metropolita skrytykował pojawiające się wśród częstochowskich samorządowców pomysły wprowadzenia opłat, które mieliby płacić przybywający do miasta pątnicy. "Jako pielgrzymi mamy prawo zapytać: z jakiego tytułu? Bo nie ma tu żadnych nadzwyczajnych racji. A tak zwane zwyczajne koszty powracają do miasta chociażby w zwiększonych obrotach handlowych. Ponadto dzięki Jasnej Górze i dzięki pielgrzymom miasto uzyskuje ogromną promocję, i to w skali całego świata" - ocenił abp Dzięga.