Produkty ze znaczkiem Pesy, oprócz Polski, można już spotkać we Włoszech, na Litwie, Ukrainie i Węgrzech. Wkrótce bydgoski producent wypuści swoje pociągi na tory w Czechach. Prezesowi spółki Tomaszowi Zaboklickiemu marzą się jednak Niemcy, które z europejskich krajów mają najbardziej rozwinięte koleje regionalne.
Kierowana przez niego firma otrzymała już certyfikaty, które są niezbędne, by składy z Bydgoszczy pojawiły się na torach w Niemczech i krajach skandynawskich.
– To otwiera nam drzwi do przetargów na tamtych rynkach. Prowadzimy rozmowy handlowe, które, mam nadzieję, zakończą się konkretnymi zamówieniami. Jest zainteresowanie naszymi produktami – mówi Tomasz Zaboklicki.
Na razie o potencjalnych umowach cicho, ale Pesa ma szansę zakończyć ten rok rekordowymi wynikami. Firma rok 2010 zamknęła przychodami w wysokości blisko 1 mld zł. W tym roku mają one wzrosnąć o 50 proc. i sięgnąć 1,5 mld zł.
Reklama
Kolejny rok może być równie dobry. Pesa liczy, że kontrakt na dostawę 31 pociągów dla Czechów nie będzie ostatnim na tamtym rynku. Jeśli składy trafią nad Wełtawę bez opóźnień i nie będą miały usterek, producent ma szansę na kolejne zamówienia. To prawdopodobny scenariusz, bo nasi południowi sąsiedzi na modernizację taboru chcą wydawać równowartość 1 mld zł rocznie.
Zagraniczna ekspansja Pesy nie oznacza, że firma odpuszcza sobie Polskę. W ciągu 12 – 18 miesięcy branża kolejowa podzieli między sobą ok. 350 mln euro, z czego połowa pochodzi z unijnych środków. Taka kwota w obliczu kolejnej fali kryzysu będzie nie do pogardzenia. Apetyt na ten kontrakt ma również – obok Pesy – inny polski producent pociągów, czyli Newag Nowy Sącz należący do Zbigniewa Jakubasa.
Zamówienia na tabor będzie składać spółka Przewozy Regionalne. Pierwotnie miała ogłosić jeden przetarg na zakup 70 elektrycznych pociągów, ale ponieważ województwa, które są właścicielami przewoźnika, nie mogły się dogadać, zamówień będzie kilka.
Zdaniem Jakuba Majewskiego, eksperta kolejowego, podzielenie unijnego dofinansowania na kilka mniejszych kontraktów będzie dla branży wykonawczej korzystne.
– Ale raczej w dłuższej perspektywie. Zwycięstwo różnych dostawców da szansę na bardziej zrównoważony rozwój obu polskich graczy, pod warunkiem że uda im się pokonać zachodnią konkurencję – mówi „DGP” Jakub Majewski.
Branża liczy również na przetargi planowane przez PKP Intercity, które chcą zakupić 30 wagonów piętrowych, gruntownie zmodernizować 68 i wyremontować 700 kolejnych do połowy 2013 r. za około 500 mln zł.
Pierwsza od 30 lat lokomotywa z Polski
Śladem Pesy oferującej na zagranicznych rynkach tabor pasażerski idzie firma należąca do Zbigniewa Jakubasa. Dragon, najnowszy produkt Zakładu Napraw Lokomotyw Elektrycznych w Gliwicach, to pierwsza od 30 lat zaprojektowana i wyprodukowana w Polsce lokomotywa. Testowanie gliwickiego produktu rozpoczęła właśnie spółka Lotos Kolej. ZNLE, spółka kontrolowana przez Newag Nowy Sącz, stworzyła lokomotywę przy współudziale EC Engineering oraz Instytutu Elektrotechniki.
Dragon jest przeznaczony dla przewoźników działających w Polsce – zakupem produktu z Gliwic zainteresowany jest należący do Orlenu Koltrans oraz Lotos Kolej – ale jeśli testy zakończą się pozytywnie, lokomotywa może okazać się eksportowym hitem. Maszyna może nie jest szybka, ale w przypadku przewozów towarów ważniejsza może się okazać jej cena. Szczególnie na rynkach Europy Środkowej i Wschodniej, gdzie tabor jest już wysłużony i potrzebne są spore inwestycje.