Piotr S. - jak powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Aneta Skupień - przyznał się do posiadania amunicji i broni. Jednak w jego ocenie przedmioty miały jedynie wartość kolekcjonerską i nie stanowiły zagrożenia.
26-latek wyjaśnił w prokuraturze, że większość zgromadzonej w mieszkaniu broni i amunicji odziedziczył po dziadku. Dodał, że zastanawiał się nad przekazaniem kolekcji do muzeum.
Piotr S. nie był dotychczas karany. Prokuratura zastosowała wobec niego środki zapobiegawcze w postaci 2 tys. zł poręczenia majątkowego, dozoru policji i zakazu opuszczania kraju.
Mężczyzna przechowywał w mieszkaniu 45 granatów ręcznych, 3 granaty moździerzowe, 11 zapalników do granatów moździerzowych i pocisków artyleryjskich, kompletną ręczną wyrzutnię pocisków przeciwpancernych pancerfaust, 7 pocisków artyleryjskich kalibru 30 - 50 mm, 29 pocisków dymnych, 776 naboi do broni strzeleckiej, 17 różnego rodzaju karabinów, 14 różnego typu pistoletów i 30 gram prochu strzelniczego.
Policjanci odkryli arsenał w miniony czwartek, podczas przeszukiwania lokalu w związku z zatrzymaniem dwóch zajmujących go mężczyzn - ojca i syna - do sprawy usiłowania włamania do pustostanu. Przedmioty były składowane w segmencie stojącym w jednym z czterech pokoi.
Arsenał zabrali z mieszkania saperzy z 2. Brygady Zmechanizowanej w Złocieńcu (Zachodniopomorskie). Oficer prasowy jednostki kpt. Jan Szewczyk powiedział w poniedziałek PAP, że amunicja została już zniszczona na poligonie.
Na czas trwającej kilka godzin akcji saperów w Koszalinie z bloku, w którym znajduje się mieszkanie zajmowane przez Piotra Ś. ewakuowano 30 osób. W budynku odcięty był prąd i gaz.