O komentarz do nowych zapisów rozmów z kokpitu tupolewa wiceszefa MAK Olega Jermołowa poprosiło TVN24. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy zakończył swoją pracę i nie będzie komentować różnic w stenogramach, przedstawionych przez polską Prokuraturę Wojskową - stwierdził jedynie zastępca Tatiany Anodiny.
Tymczasem TVN24 zaobserwowało, że w czasie weekendu na stronie MAK niedostępne były pliki PDF z m.in. raportem końcowym, a także do dokumentu mówiącego o możliwej obecności osoby niepożądanej w kokpicie załogi. Wszystkie linki zaczęły działać w poniedziałek.
O tym, że MAK powinien zweryfikować obecną wersję swego raportu, mówił w Radiu ZET ekspert prawa międzynarodowego, prof. Marek Żylicz. o jeden z błędów, być może świadomych lub świadomie przedstawionych twierdzeń Anodiny. To oczywiście wymaga sprostowania. Być może sama Anodina uzna, że wypada to sprostować - mówił. Jego zdaniem poprawki należy też wprowadzić do raportu Millera, choć rewelacje biegłych nie mają wpływu, zdaniem profesora, na ocenę przyczyn.
Należy nie tyle zmienić, ile uzupełnić raport Komisji Millera. W załączniku raportu jest podane, że generał Błasik został zidentyfikowany w kabinie, a nie ma na to dowodów. Raport był oparty na ówczesnych danych, a był niesłychany nacisk na termin, więc oparto się na takich materiałach, jakie były - tłumaczył Monice Olejnik prof. Marek Żylicz. Ponieważ tamte ustalenia były nieprawdziwe, więc wydaje się, że należałaby się jakaś korekta w tej części, która nie ma istotnego znaczenia dla przyczyn wypadku i dla wyników prac komisji - dodał.
Jak doszło do błędnej identyfikacji głosu generała? Ekspert wyjaśnia, że podczas pierwszych odczytów głos rozpoznawano na podstawie oceny ludzi, którzy znali dowódcę Sił Powietrznych. Tymczasem dokładniejsza analiza zmieniła identyfikację mówiącego.
Kto odpowiada za te błędy? Ci, którzy naciskali na jak najszybsze opublikowanie raportu Millera: Gdyby działo się tak, jak w świecie, że komisja ma tyle czasu ile potrzeba na pracę, to by doczekała do ekspertyzy krakowskiej i nie byłoby nieporozumienia. Ale ponieważ był ten niebywały nacisk ze strony polityków i mediów, że należy już skończyć, że nie wolno ukrywać, że co ta komisja wyrabia, dlaczego jeszcze nie skończyła pracy. Więc skończyła pracę - w oparciu o niepełne i niezupełnie ścisłe materiały - zauważa profesor.