Eksperci z krakowskiego Instytutu Sehna odczytali część niezrozumiałych do tej pory nagrań rozmów i stwierdzili, że nie mają dowodów na obecność generała Andrzeja Błasika w kokpicie. Nie zidentyfikowali jego głosu. Odczytali za to kilka innych słów, które rzucają nowe światło na tę sprawę.

Reklama

Na nagraniu padają słowa: „Tadek” oraz „generałowie”. Czy to może świadczyć o tym, że w kabinie pilotów było dwóch generałów, w tym także generał Tadeusz Buk, dowódca Sił Lądowych?

Tego Jerzy Miller otwarcie przyznać nie chce. Ale jak mówi w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”:

Wyczuwaliśmy, że brakuje nam jeszcze jednej osoby. Wynikało to z kontekstu. Ale nie wiedzieliśmy, o kogo chodzi. Brakowało tego imienia. Teraz zaczynamy rozumieć i inne fragmenty – wyjaśnia szef komisji badającej katastrofę.

Nie chce również wycofać się z ustaleń, według których dowódca Sił Powietrznych jednak był w kabinie pilotów.

Reklama

Czy rzeczywiście jest informacja, która podważa obecność generała Błasika w kokpicie? Moim zdaniem nie – uważa Jerzy Miller. – Możemy się mylić co do godziny, natomiast co do obecności się nie mylimy. Bo wiadomo, czyje ciała znaleziono w kokpicie – mówi.