Rosyjski deputowany domaga się prawnej oceny działalności Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Według dziennika "Izwiestia", deputowany Dumy Państwowej Aleksandr Starowojtow skierował w tej sprawie pismo do Prokuratora Generalnego. Politykowi chodzi głównie o przyjrzenie się działalności szefowej Komitetu Tatiany Anodiny, a konkretnie sprawdzenie, czy w czasie jej szefowania Komitetowi nie doszło do konfliktu interesów.
Niedawno okazało się, że szefowa MAK Tatiana Anodina miała 3 proc. udziałów w bankrutujących liniach lotniczych swojego syna Transaero. Zasiadała również w radzie dyrektorów linii. Według magazynu "Forbes", gdy okazało się, że bankructwo jest nieuniknione, Anodina wraz z synem wyjechała do Francji.
Niektóre zachodnie źródła twierdzą, że szafowa MAK może być niebezpieczna dla rosyjskich władz, bowiem dysponuje tak zwanymi informacjami wrażliwymi, dotyczącymi afer lotniczych i finansowych.
MAK jest organizacją ponadpaństwową, w związku z czym nie podlega jurysdykcji rosyjskich władz. Funkcjonuje na mocy porozumień mińskich z 1991 roku, zawartych przez kraje dawnego ZSRR. Niedawno okazało się, że część sygnatariuszy tego porozumienia zapowiedziała zerwanie współpracy z Międzypaństwowym Komitetem Lotniczym. Jak piszą "Izwiestia", w gronie krajów, które rozważają wycofanie się z MAK, może być i Rosja.
MAK zajmuje się między innymi wydawaniem certyfikatów lotniczych i badaniem katastrof. Jego decyzje mają istotny wpływ na rynek lotniczy w krajach dawnego ZSRR. To ta organizacja badała przyczyny katastrofy smoleńskiej, obciążając odpowiedzialnością załogę tupolewa i zarzucając najwyższym polskim urzędnikom, znajdującym się na pokładzie, wywieranie nacisków na pilotów.
Jednak jak wynika z informacji "Izwiestii", MAK może wkrótce w ogóle zakończyć swoją działalność, a kompetencje do badania przyczyn katastrof lotniczych trafią wówczas do instytucji nadzorujących lotnictwo w poszczególnych krajach.