Najwyższe opłaty za odprowadzanie deszczówki zapłacą mieszkańcy domów jednorodzinnych, którzy będą się rozliczać samodzielnie. Spółdzielnie mieszkaniowe, by opłacić daninę, podniosą czynsze lokatorom.
Opłaty od ścieków opadowych i roztopowych odprowadzanych do miejskiej kanalizacji deszczowej pojawiły się w Polsce już kilka lat temu, m.in. w Poznaniu, Koszalinie, Bielsku-Białej. Ale inne miasta dopiero teraz, gdy muszą zaciskać pasa, szukają nowych źródeł dochodów. Resort finansów chce, by w tym roku deficyt samorządów nie przekroczył 10 mld zł, wiceminister Ludwik Kotecki szacuje go nawet na 7 mld zł. Krajowa Rada Regionalnych Izb Obrachunkowych ocenia, że z tego powodu samorządy będą musiały ograniczyć inwestycje na ponad 5 mld zł. Dlatego na wprowadzanie nowych obciążeń dla mieszkańców decyduje się coraz więcej miast.
Deszczową opłatę Bytom wprowadzi z początkiem lutego, Wrocław od marca. Kolejne miasta go nie wykluczają. Opłata deszczowa jest rozważana. Przyglądamy się podobnym rozwiązaniom w innych miejscowościach – mówi Jan Machowski z urzędu miasta w Krakowie. Identyczne plany ma Warszawa. Toruń przyznaje, że też uważnie obserwuje, jak postępują inne miasta i dodatkowych opłat nie wyklucza.
Danina oznacza dodatkowy zastrzyk gotówki dla miejskich budżetów. Poznań w zeszłym roku uzbierał 3 mln zł i ponad 530 tys. zł w 2010 r., Koszalin z tego tytułu rocznie ma 6,5 mln zł, a Wrocław ma w tym roku zarobić prawie 12 mln zł.
Opłatą objęte są nawierzchnie utwardzone, np. chodniki, ulice, parkingi czy place, ale już nie trawniki. Jednym z czynników określających wysokość naliczanej opłaty jest wielkość nieruchomości.
Jakie konkretnie koszty poniosą mieszkańcy? Przykładowych wyliczeń na wniosek miejscowych radnych dokonało Bytomskie Przedsiębiorstwo Komunalne. Przy taryfie, jaką przyjęło miasto za odprowadzanie wód opadowych i roztopowych (4,86 zł brutto za metr sześcienny wody rocznie), mieszkaniec domku jednorodzinnego o powierzchni 92 mkw. zapłaci ok. 8,15 zł brutto na osobę miesięcznie (obliczenia dokonane na podstawie średnich opadów deszczu z ostatnich lat). Z kolei mieszkaniec domu wielorodzinnego, czyli bloku – ok. 2,49 zł brutto na osobę (przy założeniu 3,5-osobowej rodziny).
Ostateczna wielkość „deszczówkowego” zależeć będzie jednak od sposobu, w jaki rozliczać się będzie z mieszkańcami zarządca budynku. A może np. podnieść czynsz.
Na szczęście nie wszędzie opłatę deszczową da się wprowadzić. W Gdańsku istnieje oddzielna sieć kanalizacji deszczowej i kanalizacji sanitarnej (zdecydowana większość miast w Polsce posiada kanalizację ogólnospławną). Sieć kanalizacji deszczowej jest zlokalizowana tak, że służy głównie odwodnieniu pasów drogowych. Miasto, jako zarządca dróg, musiałoby więc płacić samo sobie – tłumaczy Magdalena Kuczyńska z biura prasowego prezydenta miasta.
Opłat w tym roku na pewno nie wprowadzą Lublin i Zielona Góra.
DGP radzi
Ilość odprowadzanych ścieków deszczowych określa się jako iloczyn wielkości powierzchni płaszczyzn zakwalifikowanych do objęcia opłatą oraz wysokości opadów atmosferycznych. Opłatami objęte są powierzchnie utwardzone, z których ścieki opadowe i roztopowe są odprowadzane do miejskiej kanalizacji deszczowej.
Opłatę deszczową da się ominąć. Jeśli np. mieszkaniec domu jednorodzinnego gromadzi deszczówkę (w zbiornikach bezodpływowych) lub wprowadza do gruntu zamiast do kanalizacji deszczowej czy też wykorzystuje ją do celów gospodarczych, nie zostanie on objęty tym podatkiem. W niektórych miastach mieszkańcy zasypują utwardzone grunty piaskiem lub żwirem, by nie zaliczać go do terenów objętych opłatą deszczową.
Podatek może być uiszczany co kwartał lub w rozliczeniu rocznym u podmiotu świadczącego usługę odprowadzania kanalizacji – np. u zarządcy dróg czy w przedsiębiorstwie komunalnym. Właściciel lub zarządca budynku wielolokalowego, będący stroną umowy, jest zobowiązany do rozliczenia kosztów odprowadzenia ścieków z osobami korzystającymi z lokali w budynku.