Na pogrzebie pułkownika Leszka Tobiasza pojawili się nie tylko ludzie z WSI. Reporter "Gazety Polskiej Codziennie" sfotografował czarną kię na rosyjskich numerach z oznaczeniami korpusu dyplomatycznego. Zdaniem portalu niezalezna.pl, auto to przyjechało prosto z Moskwy. Choć auto było zarejestrowane przez polską ambasadę, to w środku, oprócz naszych dyplomatów byli także Rosjanie - pisze niezależna.pl. Pułkownik Tobiasz był jednym z najważniejszych świadków w procesie w sprawie korupcji w WSI. Zmarł nagle podczas imprezy integracyjnej Mazowieckiej Wojewódzkiej Komendy OHP. Podczas przyjęcia zasłabł i uderzył głową w próg. Natystowa reanimacja nie pomogła.
W listopadzie 2007 oficer zgłosił się do Bronisława Komorowskiego. Ten - według doniesień mediów - zorganizował tajne spotkanie z udziałem Tobiasza, szefa ABW Krzysztofa Bondaryka i Pawła Grasia. Tobiasz oskarżył byłego oficera WSI Aleksandra L. i dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego o pomoc w przejściu do Służby Kontrwywiadu Wojskowego w zamian za łapówki. Warszawska prokuratura oskarżyła ich o powoływanie się n na wpływy w Komisji Weryfikacyjnej WSI i podjęcie się - w zamian za 200 tys. zł - załatwienia pozytywnej weryfikacji Tobiaszowi.