Jak przekazał PAP rzecznik Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu sędzia Witold Franckiewicz, sąd utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego w Opolu uniewinniający Krzysztofa Stańkę (zgadza się na podawanie danych) od zarzutów produkcji narkotyków, przynależności do grupy przestępczej i paserstwa. Umorzył też z powodu przedawnienia sprawy dotyczące posługiwania się fałszywymi dokumentami przy rejestracji samochodu i przedstawiania nieprawdziwych faktur dla obniżenia dochodów.
Sąd uznał, że zeznania świadka koronnego, na podstawie których prokuratura postawiła zarzuty, nie były konsekwentne. Poza tym świadek kupczył swoimi zeznaniami. Były one jedynymi dowodami w sprawie. Badania biegłych nie potwierdziły zarzutów prokuratury - podsumował sędzia Franckiewicz.
Na oczyszczenie z zarzutów właściciel ośrodka wypoczynkowego Kormoran w Turawie Krzysztof Stańko musiał czekać ponad 9 lat. Katowicka prokuratura oskarżyła go o to, że latem 2002 r. wyprodukował duże ilości amfetaminy - nawet 200 kg - w kuchni swojego ośrodka. Zarzut postawiono mieszkańcowi Turawy na podstawie zeznań świadka koronnego z Częstochowy Macieja B., ps. Gruby. W styczniu Sąd Okręgowy w Opolu, a w środę również Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, uznały, że prokuratura nie znalazła żadnych innych dowodów winy Stańki. Czuję się dziś jak nowy człowiek. Choć tych dziewięciu lat gehenny nikt mi nie zwróci - powiedział PAP w środę Stańko.
Krzysztof Stańko został ponad 9 lat temu zatrzymany przez CBŚ we własnym domu. Funkcjonariusze podczas akcji zatrzymania go zabili mu psa, a 13-letniej wtedy córce mężczyzny przyłożyli pistolet do głowy. Nie znaleźli jednak podczas przeszukania śladu narkotyków. Trzy tygodnie po moim zatrzymaniu była gotowa ekspertyza, że nie było u mnie narkotyków. A mimo to prokuratura nie odstąpiła od zarzutów i nie zwolniono mnie z aresztu - wspominał dziś Krzysztof Stańko.
Z powodu oskarżeń "Grubego" i zarzutów katowickiej prokuratury Krzysztof Stańko przesiedział w areszcie 27 miesięcy. Jako podejrzany nie miałem prawa do widzeń, telefonów. Żonę pierwszy raz od zatrzymania widziałem po kilku miesiącach - dodał Stańko.
Proces opolanina ruszył dopiero w czerwcu 2010 r. Zakończył się uniewinnieniem w styczniu tego roku. Sędzia Sądu Okręgowego w Opolu Robert Mietelski uznał wtedy zeznania "Grubego" za niewiarygodne, niespójne, niekonsekwentne i nielogiczne.
Po środowej sprawie apelacyjnej Stańko zapowiedział, że w czerwcu złoży w prokuraturze doniesienie na oskarżającego go prokuratora, bo ten jego zdaniem nadużył władzy zatrzymując go i przedłużając mu areszt aż do 27 miesięcy. Będzie się również domagał w procesie zadośćuczynienia od Skarbu Państwa za doznane krzywdy. Państwo polskie nie chce z urzędu ścigać nierzetelnych urzędników. Trzeba się więc upomnieć o sprawiedliwość w sądzie - powiedział Stańko.
Mieszkaniec Turawy wraz z 17 innymi osobami z całego kraju założył Ruch Społeczny "Niepokonani", który zrzesza osoby pokrzywdzone przez organy państwa. 30 maja w Sali Kongresowej w Warszawie odbędzie się kongres Ruchu - zapowiedział Stańko.
W Sądzie Okręgowym w Opolu w kwietniu rozpoczął się z kolei proces trzech braci - biznesmenów z Olesna, których "Gruby" oskarżył o produkcję narkotyków wraz z Krzysztofem Stańką. Proces braci rozpoczął się po 7 latach od ich wyjścia z aresztu, w którym spędzili w sumie rok. Wcześniej "Gruby" usłyszał wyrok 7 lat pozbawienia wolności za próbę wyłudzenia pieniędzy od żon braci. Tuż po tym, jak Adam, Jan i Krzysztof T. trafili do aresztu, Maciej B. zaoferował ich żonom, że wycofa obciążające ich zeznania, jeśli dostanie pieniądze. Kobiety wynajęły Krzysztofa Rutkowskiego i zrobiły zasadzkę na "Grubego".