Sąd w Pucku zdecydował w środę o aresztowaniu Anny Cz., matki zastępczej dwójki dzieci, które zmarły przebywając pod opieką rodziny zastępczej - kobiety i jej męża. Prokuratura zarzuciła obojgu śmiertelne pobici jednego dziecka, a kobiecie - zabójstwo drugiego. Jako uzasadnienie wniosku śledczy podali surową karą, która grozi małżeństwu oraz obawę utrudniania przez nich postępowania karnego.

Reklama

Sędzia Izabela Frąckowiak-Aleksiejew zwróciła też uwagę, że jeden z czynów zarzucanych kobiecie został popełniony przez nią wspólnie z mężem i podejrzana przebywając na wolności mogłaby mieć możliwość wpływanie na zaznania innych.

Sędzina, ogłaszając decyzję o areszcie, mówiła, w jaki sposób kobieta znęcała się nad dziećmi - były to kary cielesne i tortury psychiczne, które miały trwać od stycznia do września 2012 r.

W poniedziałek śledczy zdecydowali o zatrzymaniu obydwojga rodziców, a we wtorek przedstawili im zarzuty. Kobiecie - za udział w śmiertelnym pobiciu 3-latka oraz zabójstwo "z zamiarem ewentualnym" 5-latki grozi nawet kara dożywocia, mężczyźnie - za pobicie ze skutkiem śmiertelnym 3-latka - do 10 lat więzienia.

Reklama

Jak zmarły dzieci z Pucka?

Rodzeństwo z rodziny zastępczej z Pucka zmarło na skutek obrażeń wewnętrznych. U chłopca mogły one powstać na skutek upadku z wysokości; w przypadku dziewczynki obrażenia "musiały wywołać działania drugiego człowieka" - poinformowała w środę prokuratura.

3 lipca w rodzinie zastępczej opiekującej się piątką powierzonych i dwójką własnych dzieci doszło do śmierci 3-letniego chłopca. 12 września w tej samej rodzinie zmarła jego 5-letnia siostra. W obu przypadkach rodzice zastępczy: 32-letnia Anna Cz. oraz 36-letni Wiesław Cz. utrzymywali, że doszło do wypadku. Jednak prokuratura ustaliła, że dzieci zmarły na skutek przemocy ze strony rodziców zastępczych. Dzieci przebywały w tej rodzinie od stycznia tego roku.

Reklama

Jak poinformował w środę PAP Piotr Styczewski, szef Prokuratury Rejonowej w Pucku prowadzącej śledztwo ws. śmierci dzieci, w przypadku 3-latka biegli medycyny sądowej przeprowadzający sekcję zwłok orzekli, że obrażenia wewnętrzne mogły powstać na skutek upadku z wysokości. Ponieważ żadne inne okoliczności nie wskazywały też na odmienny przebieg wypadków niż ten, o którym mówili rodzice zastępczy, śledczy dali wiarę ich wersji.

Z kolei w przypadku dziewczynki biegli z całą stanowczością orzekli, że obrażenia wewnętrzne, jakich doznała, nie mogły powstać w wyniku wypadku, musiały je wywołać działania drugiego człowieka - powiedział PAP prokurator Styczewski.

Jak wyjaśnił, w ramach śledztwa dotyczącego śmierci dzieci badane będą także inne okoliczności tej sprawy, w tym np. nadzór i opieka nad rodziną zastępczą sprawowane przez instytucje państwowe czy samorządowe. Jeśli natrafmy na jakieś nieprawidłowości, zajmiemy się nimi - powiedział Styczewski, dodał jednak, że we wspomnianych instytucjach zarządzone zostały kontrole, które mają przeprowadzić władze zwierzchnie, i to głównie na informacjach pozyskanych w trakcie kontroli będą bazować śledczy w sowich działaniach.

Rzecznik praw dziecka Marek Michalak zapowiedział we wtorek, że zbada okoliczności śmierci dzieci. Przedstawiciele rzecznika mają skontrolować instytucje odpowiedzialne za nadzorowanie pracy rodziny zastępczej, a także czynności podejmowane przez organy ścigania i wymiar sprawiedliwości. Chcą też sprawdzić, jak zostało zabezpieczone dobro pozostałych dzieci umieszczonych w rodzinie zastępczej. Kontrolę w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku zapowiedziało też ministerstwo pracy i polityki społecznej.