Prokuratura chce przedłużenia śledztwa do przyszłego roku. Przesłuchuje śledczych, którzy prowadzili poszukiwania Ziętary oraz wszystkie osoby, które twierdzą, że mają informacje na temat zaginięcia lub działalności zaginionego.
Jarosław Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Przed 20 laty zaginął w drodze do pracy. Śledztwo w sprawie jego zabójstwa prowadzi obecnie krakowska prokuratura apelacyjna.
Śledczy m.in. zbierają informacje na temat niezidentyfikowanych zwłok znalezionych od września 1992 do grudnia 1993 na terenie województw: wielkopolskiego, warszawskiego, łódzkiego, zachodniopomorskiego, lubuskiego i gdańskiego. Sprawdziła już ok. 20 przypadków. W jednym zdecydowała się na badania DNA.
Na podstawie badań przeprowadzonych w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie ustalono, że zwłoki NN mężczyzny nie są zwłokami Jarosława Ziętary- powiedział PAP w środę rzecznik prokuratury Piotr Kosmaty.
Jak dodał, było to rutynowe działanie w tym śledztwie; zaznaczył, że w uzasadnionych przypadkach prokuratura będzie przeprowadzać tego typu czynności.
W związku z tym, że termin zakończenia śledztwa upływa 31 października, Prokuratura Apelacyjna zwróci się do Prokuratury Generalnej o jego przedłużenie do przyszłego roku.
Wniosek uzasadniony będzie m.in. zaplanowanymi, bardzo czasochłonnymi czynnościami śledczymi - wyjaśnił Kosmaty. Jak powiedział, prokuratura przesłuchuje świadków, którzy mieli jakąkolwiek wiedzę o okolicznościach zaginięcia Ziętary z uwagi na to, że 20 lat prowadzili postępowania w tej sprawie i wykonywali czynności poszukiwawcze. Są to głównie policjanci.
Przesłuchuje także wszystkie osoby, które deklarują, że wiedzą coś o okolicznościach zaginięcia dziennikarza bądź jego działalności. Nie ignorujemy najmniejszej informacji, która do nas wpływa - podkreślił Kosmaty. Jak powiedział, zgłasza się szereg osób, które twierdzą, że coś wiedzą.
Na początku września prokuratura opublikowała wizerunek Jarosława Ziętary z uwzględnieniem progresji wiekowej, czyli upływu czasu. Jak podkreślała, wiodącą wersją śledztwa jest ta, która zakłada, że 1 września 1992 roku Ziętarę uprowadzono, a następnie zamordowano. Jednak dopóki nie ustali faktów, zakłada również inne wersje, w tym taką, że Ziętara żyje.
W 1998 r. poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany. Rok później śledztwo umorzono, bo nie udało się odnaleźć ciała. W kwietniu 2011 r. redaktorzy naczelni największych polskich gazet zaapelowali do władz i prokuratury o ujawnienie wszystkich okoliczności zaginięcia Ziętary i śledztwa w tej sprawie. Wcześniej apelowali o to członkowie Społecznego Komitetu Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary. Spowodowało to analizę śledztwa w Prokuraturze Generalnej. W połowie czerwca 2011 r. śledztwo zostało podjęte na nowo w poznańskiej prokuraturze i przedłużone; decyzją prokuratora generalnego przekazano je do Krakowa.
W toku śledztwa krakowska prokuratura zmieniła kwalifikację prawną śledztwa z uprowadzenia na zabójstwo. Przemawiały za tym - zdaniem prokuratury - analiza materiału dowodowego, przyjęte na tej podstawie wersje śledcze oraz fakt, że nie ustalono miejsca pobytu zaginionego.
W śledztwie prokuratura przesłuchała m.in. członków rodziny oraz członków Komitetu Społecznego "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary", którzy prowadzili dziennikarskie śledztwo w sprawie zaginięcia kolegi. Zbadała odciski palców, które zostały zabezpieczone we wrześniu 1992 roku w mieszkaniu Ziętary, ale dotąd nie były badane; zainicjowała badania biologiczne śladów zabezpieczonych w toku śledztwa metodami, które nie były znane w 1992 roku. Poddała także analizie obszerną dokumentację osób, które występują w aktach śledztwa - pod kątem ew. udziału tych osób w zaginięciu dziennikarza. W maju weryfikowała uzyskane w toku śledztwa informacje o ukryciu zwłok Ziętary pod Poznaniem. Ciała nie odnaleziono.
W październiku 2011 r. krakowska prokuratura otrzymała dokumenty z Agencji Wywiadu, z których wynika, że ówczesny UOP chciał zatrudnić dziennikarza. Były to nowe dowody w sprawie, ponieważ w toku poprzedniego śledztwa w 1994 r. MSW informowało, że Jarosław Ziętara nie pozostawał w zainteresowaniu UOP i nie figuruje w ewidencji, jak i materiałach archiwalnych UOP.