Prokuratura Rejonowa w Gorlicach oskarżyła detektywa Krzysztofa Rutkowskiego o zorganizowanie siłowego wejścia jego ludzi na teren Rafinerii Nafty Glimar. 200 uzbrojonych pracowników biura detektywistycznego Rutkowskiego rok temu sforsowało bramy i weszło na teren zakładu. Obezwładnili 8 pracujących tam ochroniarzy, jeden z nich próbował wyciągnąć pistolet. Zawiadomienie do prokuratury złożyła firma Karabela z Tarnobrzega, dla której pracowali rozbrojeni ochroniarze.

Reklama

Ci ludzie zostali siłą zmuszeni do zaniechania ochrony obiektu i podporządkowania się pracownikom detektywa - mówi Tadeusz Cebo, prokurator rejonowy w Gorlicach.

O interwencję do znanego detektywa zgłosił się Grzegorz Wojcieszak, były właściciel Glimaru. Nie został on wpuszczony do zakładu przez ochroniarzy spółki Fortionell, która we wrześniu kupiła od niego rafinerię. Wojcieszak twierdził, że nie wywiązała się z umowy.

Rutkowski nie czuje się winny. Wyjaśnia, że akcja nie była wymierzona w ochroniarzy i została poinformowana o niej gorlicka policja. Mieliśmy w perspektywie przejęcie ochrony potężnego zakładu. Dlatego w Gorlicach użyliśmy znacznych sił - mówi detektyw. Dziwi się, że zarzuty w tej spawie postawiono mu dopiero rok po zdarzeniu. Uważa, że to kwestia urażonej ambicji konkurencji. Przez wiele miesięcy po akcji zakład był chroniony w części przez Karabelę, a po części przez firmę opłacaną przez biuro Rutkowskiego.

Wiceprezes Karabeli Grzegorz Pietruszka zapewnia, że to nie odwet, a jedynie powiadomienie prokuratury o działaniach na granicy prawa. Uważamy, że akcja stanowiła zagrożenie nie tylko dla naszych pracowników, ale też ludzi, którzy wdarli się na teren rafinerii - tłumaczy.