MON chce tego typu sprawy rozstrzygać indywidualnie przed sądem. Podczas dzisiejszego posiedzenia ugodowego w warszawskim sądzie rejonowym reprezentująca resort mecenas Lidia Butkiewicz - Góźdź powiedziała, że weteran otrzymał wsparcie zgodnie z obowiązującymi przepisami. Przypomniała, że żołnierz otrzymał środki z ubezpieczenia i odszkodowanie zgodne z ustawą o weteranach. Dlatego ministerstwo nie zgadza się na proponowaną ugodę.
Mariusz Saczek tłumaczy, że nie może leczyć się w szpitalach MON, a na kolejne zabiegi i medykamenty nie będzie miał pieniędzy. Podkreśla, że monowskie ośrodki nie mogą mu zaproponować rehabilitacji po urazach neurologicznych, a jedyne darmowe lekarstwa jakie otrzymuje to środki przeciwbólowe. Saczek zaprzecza informacjom prawniczki MON, że otrzymał zwrot kosztów pobytu w szpitalach. Podkreśla, że wkrótce skończą się mu pieniądze na leczenie i stąd wniosek do resortu obrony.
Prawnik żołnierza radca prawny Sylwester Nowakowski podkreśla, że żołnierze ranni na zagranicznych misjach domagają się podobnego wsparcia, jakie otrzymują rodziny poległych żołnierzy. Nowakowski podziela opinię, że lepiej żeby zginąć, bo rodzina otrzyma odszkodowanie, niż żyć w inwalidztwie. Dodaje, że inwalidztwo nie może wyłączać weterana z życia, ale musi mieć on możliwość normalnego funkcjonowania przez lata.
Mariusz Saczek ma stwierdzone łącznie 120 procent uszczerbku zdrowia. Domaga się miliona złotych odszkodowania, blisko dwóch milionów zadośćuczynienia i renty. Prawnicy podkreślają, że prowadzą sprawy kilku poszkodowanych żołnierzy, ale zgłaszają się do nich następni, którzy zainteresowani są walką o odszkodowania.