Według najnowszych danych GUS w całym 2013 roku liczba zgonów może o 40 tys. przekroczyć liczbę urodzonych nad Wisłą dzieci. W I półroczu urodziło się 183 tys. dzieci (to o 9 tys. mniej niż przed rokiem), a zmarło 202 tys. Polaków (o 7,6 tys. więcej).
Ujemny przerost naturalny był tez w 2003 roku. Wyniósł wtedy 14 tys. Niewielką przewagę zgonów odnotowano także w latach 2002 oraz 2004–2005. W pozostałych latach po II wojnie światowej przeważała liczba urodzeń.
Rekordowe przyrosty, przekraczające 0,5 mln osób, były w latach 1953–1958, później na przełomie lat 70. i 80. Wtedy "nadwyżka" noworodków wynosiła ok. 350 tys. rocznie - podaje "Rz".
Politycy powinni się wreszcie obudzić i błyskawicznie działać - mówi dla "Rzeczpospolitej" Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin Trzy Plus, organizacji, która od lat zabiega o prowadzenie polityki rodzinnej.
Państwo polskie traktuje dzieci jak luksusową konsumpcję. Mimo, że to ono najbardziej korzysta na tym, iż przychodzą na świat - ocenia Stanisław Kluza, demograf ze Szkoły Głównej Handlowej.
Według prof. Roberta Gwiazdowskiego, prezydenta Centrum im. Adama Smitha, koszt wychowania jednego dziecka to prawie 200 tys. zł. - Skoro mamusia i tatuś muszą połowę swojej pensji oddać państwu, to nie stać ich na utrzymanie potomstwa - twierdzi Gwiazdowski.
Wśród przyczyn ujemnego przyrostu "Rzeczpospolita" wymienia również emigrację, która dotyczy młodych ludzie oraz starzenie się społeczeństwa. Polska pod względem liczby narodzin zajmuje pod tym względem 212. miejsce na 224 kraje świata. W tej sytuacji, eksperci przekonują, że polityka prorodzinna to już nie ekstrawagancja, ale kwestia racji stanu.