Mężczyzna w nocy z soboty na niedzielę ustawił rzeźbę przy czołgu, przy Alei Zwycięstwa w Gdańsku. Po interwencji zbulwersowanych przechodniów, policja ją zdemontowała i zabezpieczyła. Ustaliła i przesłuchała też jej autora.

Reklama

- Do czwartku prokurator musi zdecydować czy wszcząć w tej sprawie śledztwo, czy postępowanie umorzyć - tłumaczy prokurator Jolanta Matusiak. Prokurator będzie badał, czy zostało popełnione przestępstwo prezentowania przedmiotów nawołujących do nienawiści na tle różnic narodowościowych.

- Tworząc pomnik kierowałem się swoimi uczuciami i emocjami - mówi reporterowi Radia Gdańsk jego autor, Jerzy Bohdan Szumczyk. Tłumaczy, że rzeźbą chciał dać ludziom do myślenia, by zastanowili się, gdzie stawiają znicze i co jest słuszne.

- Nic, co kieruje nas do prawdy nie powinno być tuszowane - przekonuje rzeźbiarz. Szumczyk przyznaje, że miejsce ustawienia rzeźby wybrał nieprzypadkowo. Jak tłumaczy, czołg przy Alei Zwycięstwa w Gdańsku to najlepsza lokalizacja dla tego typu instalacji, o niezwykłej symbolice.

Akademia Sztuk Pięknych nie komentuje sprawy. Uczelnia wydała jedynie oświadczenie, w którym twierdzi, że sztuka współczesna podejmuje różne, często kontrowersyjne działania, niejednokrotnie dotykając tematów wrażliwych i bolesnych.

ASP nie krępuje działań swych studentów, może ich jedynie uczulać i uwrażliwiać na pewne kwestie - napisano w oświadczeniu. Według ASP, przedstawienie tej konkretnej realizacji w przestrzeni publicznej Jerzy Bohdan Szumczyk podjął na własne ryzyko.

Odbyło się to bez wiedzy uczelni i to jego trzeba pytać o motywy i znaczenie całej akcji - stwierdza Akademia Sztuk Pięknych.