W sobotę protest, dziś reakcja ratusza. Przedstawiciele warszawskiego samorządu nie wykluczają, że pomnik "czterech śpiących" stanie w innej lokalizacji. Monument, który stał na Placu Wileńskim, został rozebrany na czas budowy metra, ale ma na swoje miejsce powrócić.



Reklama

W ostatnią sobotę protestowali przeciwko temu mieszkańcy, oraz lokalni działacze samorządowi. Zebrano też 35 tysięcy podpisów w tej sprawie. Rzeczniczka ratusza Agnieszka Kłąb mówi, że do sprawy można jeszcze wrócić. Zapewnia, że głosy przeciwników powrotu pomnika będą brane pod uwagę. Rzeczniczka podkreśliła, że w tej chwili uwaga samorządu skupia się na dokończeniu budowy centralnego odcinka drugiej linii metra. Potem władze miasta wezmą się za sprawy związane z ewentualnym powrotem monumentu.



Rada Warszawy podjęła już decyzję o przywróceniu pomnika. Ma on jednak stanąć w mniej eksponowanym miejscu, kilkadziesiąt metrów dalej, w pobliżu ulicy Cyryla i Metodego. Samorząd powoływał się wtedy na badania, z których wynika, że 70 procent mieszkańców stolicy jest za pozostawieniem pomnika. Agnieszka Kłąb tłumaczy, że dla wielu mieszkańców miasta pomnik stał się elementem przestrzeni, a nie symbolem zniewolenia. Przeciwnicy pozostawienia monumentu na Placu Wileńskim uważają, że pomnik powinien zostać przeniesiony na cmentarz - mauzoleum żołnierzy Armii Czerwonej.