Klienci upadłego SKOK-u apelują o dialog między Komisją Nadzoru Finansowego a Krajową Kasą.
Przedstawiciel stowarzyszenia zrzeszającego poszkodowanych, Piotr Stasiewicz uważa, że klienci SKOK-u Wołomin nie mieli należnej ochrony. Dwie instytucje, które były odpowiedzialne za nadzór nad tą kasą, czyli Krajowa SKOK oraz Komisja Nadzoru finansowego, w opinii poszkodowanych, są w sporze i przerzucają się odpowiedzialnością. Szef stowarzyszenia dodaje, że obu instytucjom nie zależy na rozwiązaniu problemu.
Poszkodowani starają się o pomoc. Zwrócili się do posłów różnych ugrupowań oraz kancelarii prezydenta. Jak dodaje Stasiewicz, ważny jest czas, ponieważ 7 marca może nastąpić upadłość likwidacyjnąa SKOK Wołomin. To oznacza podział majątku i zaspokojenie wierzycieli. W pierwszej kolejności jest to Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Klienci, według Piotra Stasiewicza, są w czwartej grupie.
Krajowa Kasa SKOK nie komentuje tej sprawy.
Ci, którzy zdeponowali w kasie mniej niż 100 tysięcy euro, do końca lutego mogli odebrać swoje pieniądze w kasach banku PKO BP. Od marca jeszcze przez prawie 5 lat wypłat dokonuje bezpośrednio Bankowy Fundusz Gwarancyjny.