TVN24 ustaliło, że to funkcjonariusze z komendy w Białej Podlaskiej i Lublina, którzy pracują na zlecenie prokuratury okręgowej w Lublinie.
Policja na razie nie informuje, co dokładnie bada, ani jak długo będą trwały czynności.
W nocy z piątku na sobotę padła klacz Amra należąca do Shirley Watts; klacz przebywała w janowskiej stadninie w ramach dzierżawy. Zgodnie z dotychczasowymi ustaleniami zwierzę zostało przewiezione do kliniki koni SGGW w Warszawie i poddane operacji, ale nie udało się go uratować. Kilka dni wcześniej klacz oźrebiła się.
W ostatnich miesiącach to już trzeci przypadek padnięcia klaczy na skręt jelit.
17 marca padła klacz także należąca do stadniny koni Halsdon Arabians (Wielka Brytania), której właścicielką jest Shirley Watts (stała bywalczyni dorocznej aukcji koni arabskich - Pride of Poland - w Janowie Podlaskim). Preria kupiona była w Janowie i przebywała w stadninie w ramach dzierżawy. Przyczyną zgonu klaczy był skręt jelit.
Wcześniej, w październiku u.br. z tego samego powodu padła klacz Pianissima. M.in. było to powodem odwołania w połowie lutego br. długoletniego prezesa tej stadniny Marka Treli. Jak informował prezes Agencji Nieruchomości Rolnych Waldemar Humięcki, powodem dymisji była utrata zaufania oraz m.in. brak odpowiedniego nadzoru hodowlano-weterynaryjnego nad końmi arabskimi czystej krwi w przypadku Janowa Podlaskiego.
O zgonie Amry została zawiadomiona prokuratura, która prowadzi śledztwo dotyczące przestępstwa niegospodarności, jakiego miały się dopuścić poprzednie władze stadniny.
Prokurator Agnieszka Kępka z lubelskiej Prokuratury Okręgowej mówiła PAP w poniedziałek, że z informacji uzyskanych od lekarzy przeprowadzających sekcję wynika, iż przyczyną śmierci klaczy było zatrucie organizmu, "wywołane zastojem żylnym na podłożu prawdopodobnego skrętu okrężnicy". Kępka powiedziała, że opinia biegłych w tej sprawie i wyniki dodatkowych badań będą znane za kilka tygodni. Prokurator dodała, że zabezpieczone zostały też próbki pasz, przesłuchani świadkowie.