Tu nie chodzi o pobór, ale wyświadczenie płatnej usługi dla wojska w razie jego mobilizacji - powiedział "Dziennikowi Wschodniemu" Józef Górny, zastępca prezydenta miasta. - W razie potrzeby fryzjerzy będą musieli na przykład stawić się w koszarach i ostrzyc poborowych. W rachubę wchodzi zapłata za usługę, zwrot kosztów za dojazd, a nawet ekwiwalent za wyżywienie, jeśli fryzjer nie otrzyma od wojska posiłku.
Urząd Miasta jest pośrednikiem pomiędzy Wojskową Komendą Uzupełnień a fryzjerami. Całe postępowanie musi zakończyć się decyzją administracyjną ponieważ WKU nie może na nikogo nakładać obowiązku świadczenia osobistego.
Podobnych pism mogą spodziewać się także kierowcy, pielęgniarki, lekarze, właściciele hoteli czy też samochodów ciężarowych i terenowych.