O aresztowaniu poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
We wtorek po południu do Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi zgłosiła się kobieta z córeczką, na której ciele były widoczne obrażenia wskazujące - zdaniem personelu medycznego - na stosowanie przemocy. Matka trzymała na rękach dziewczynkę, ubraną w jesienny strój, z twarzą otuloną w kaptur. Z informacji przekazanej przez kobietę wynikało, że dziecko spadło z huśtawki, nieopodal miejsca zamieszkania.
Niestety, na pomoc medyczną było za późno - dziecko już nie żyło.
W związku z tą sprawą w środę prokuratura postawiła konkubentowi kobiety zarzut zabójstwa dziewczynki oraz znęcania się nad nią ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.
O przedstawieniu mężczyźnie zarzutów zdecydowały ustalenia dowodowe, zwłaszcza wyniki przeprowadzonej sądowo–lekarskiej sekcji zwłok. Wskazują one, że dziewczynka co najmniej od kilku dni była ofiarą drastycznej przemocy. Przyczyną jej śmierci były rozległe obrażenia wielonarządowe, przede wszystkim rozległy uraz głowy z krwiakiem i obrzękiem mózgu. Dziecko miało złamane kości: łokciową, obojczyk i jedno z żeber. Na ciele dziewczynki stwierdzono liczne sińce.
W trakcie przesłuchania mężczyzna potwierdził, że bił dziewczynkę, kiedy płakała. Pobił ją także we wtorek. Początkowo kilka razy ją uderzył, a potem rzucił dziecko na łóżko. Dziewczynka dwukrotnie uderzyła głową o drewniane oparcie łóżka. Gdy wstała, bił ją w dalszym ciągu. Twierdził, że nie chciał zabić dziecka.
Z kolei zarzut narażenia córki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu mimo ciążącego obowiązku opieki nad dzieckiem - usłyszała w czwartek matka dziewczynki. Grozi jej kara więzienia do lat 5.