Z pisma skierowanego przez sędziego TK do pozostałych orzeczników wynika, że z założenia cała korespondencja przychodząca do TK jest korespondencją urzędową i jest otwierana przez pracownika kancelarii. "Jeśli ktoś z Państwa korzysta z adresu Trybunału dla odbioru korespondencji prywatnej (na co można się grzecznościowo zgodzić), musi uwzględniać powyższy fakt i możliwe konsekwencje w postaci otwarcia takiej korespondencji" – pisze sędzia Muszyński, który aby uniknąć takich sytuacji, radzi, by sędziowie poinformowali osoby i instytucje, które kierują taką korespondencję do sędziów na adres Trybunału, dopisywały na kopercie słowo „prywatne” .

Reklama

"Sam fakt napisania na kopercie nazwiska i funkcji nie oznacza, że korespondencja jest prywatna. W szczególności, jeśli nadawcą jest inny urząd, adwokat lub inny podmiot. Taka korespondencja będzie otwierana jako służbowa, bo korespondencja służbowa musi podlegać rejestracji, być kierowana do właściwych komórek, a przynajmniej z częścią jej musi zapoznać się Pani Prezes osobiście" – czytamy w piśmie sędziego Muszyńskiego. Sędzia zapewnia też, że jeśli korespondencja, która w sposób ewidentny wygląda na prywatną, wówczas zarówno on jak i pracownicy kancelarii będą się powstrzymywać od jej otwierania, „choć ludzką rzeczą są błędy".

"Przy dużej ilości korespondencji może takie otwarcie nastąpić. Sam przypadkiem otworzyłem kopertę z książką adresowaną na Panią Sędzię S. Wronkowską, za co uprzejmie niniejszym przepraszam Panią Sędzię i dziękuję za zrozumienie. Gdyby jednak zdarzył się taki wypadek otwarcia korespondencji w przyszłości, liczę na Państwa wyrozumiałość. Jeśli ktoś z Państwa uznaje taką sytuację za niedopuszczalną, bardzo proszę o zaprzestanie używania adresu TK dla korespondencji prywatnej".

Co więcej, z pisma wynika, że w przypadku, gdy pojawią się wątpliwości co do tego, jak zakwalifikować dany list – czy jako służbowy (który może być otwarty), czy jako prywatny, rozstrzygał je będzie… sędzia Muszyński.

Zdaniem profesora Jacka Zaleśnego z Uniwersytetu Warszawskiego, każda korespondencja kierowana na adres urzędniczy, jest traktowana jako korespondencja urzędowa. – Natomiast wszystkie pisma kierowane na adres urzędu władzy publicznej muszą przejść procedurę kancelaryjną. Mieści się w niej też sprawdzenie zawartości, między innymi pod kątem bezpieczeństwa, uniknięcia prowokacji, negatywnego oddziaływania na sędziów. Tego typu postępowanie ma też na celu zapobieganie sytuacji, w której ktoś w kontaktuje się z sędzią, by w jakiś sposób na niego wpłynąć, a później w czasie postępowania na przykład wnioskować o wyłączenie sędziego – uważa prof. Zaleśny, który podkreśla jednak, że czym innym jest fakt otwierania korespondencji, a czym innym, kto tego dokonuje.

Reklama

Angażowanie się któregoś z sędziów w te procedury nie powinno mieć miejsca. Nawet prezes Trybunału nie powinna w tego typu kwestiach uczestniczyć. Tego typu czynności powinna wykonywać Kancelaria Trybunału, a nie sędziowie – mówi prof. Zaleśny.

Można sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś pisze na przykład do Prezesa Trybunału, że jeden z sędziów spotyka się z osobami zainteresowanymi konkretnym rozstrzygnięciem sprawy, która ma być przedmiotem rozstrzygnięcia TK. Jeśli taki donos będzie dotyczył sędziego, który otwiera korespondencję, wówczas na pewno nie trafi do adresata.

Inaczej sprawę ocenia inny konstytucjonalista, dr hab. Ryszard Piotrowski. - Sprawa jest oczywista. Otwieranie cudzych listów, które nie są kierowane do osadzonych, tylko sędziów trybunału, jest naruszeniem konstytucyjnego prawa do tajemnicy korespondencji, ale też dóbr osobistych i prawa do prywatności. To wszystko nie jest możliwe bez wyraźnej podstawy prawnej. Sprawa ma charakter pryncypialny, ponieważ usankcjonowanie tej praktyki może oznaczać, że ona będzie stosowana nie tylko w TK, ale i w innych instytucjach – zauważa prof. Piotrowski.

Inna sprawa, że tak już się dzieje. Dlatego zdaniem ekspertów sędzia, wobec którego naruszono tajemnicę korespondencji, powinien wytoczyć powództwo cywilne o naruszenie dóbr osobistych. Rozstrzygnięcie sądu w tej sprawie miałoby ogromne znaczenia dla usankcjonowania praktyki w tym zakresie.