Grono traktów o zmienionej nazwie zamyka ul. Samopomocy Chłopskiej, która zmieniła nazwę na ul. Samopomocy Chłopskiej.
Obowiązek dekomunizacji nakłada na samorządy przyjęta w ub. r. przez Sejm ustawa. Zabrania ona gloryfikacji poprzedniego systemu w nazewnictwie ulic i placów. Listę nazw do zmiany przedstawiają lokalnym włodarzom oddziały Instytutu Pamięci Narodowej. Ci mają czas na zmiany do 1 września br., w przeciwnym wypadku zrobią to za nich wojewodowie.
Szczeciński IPN wystosował do rady miasta listę czternastu nazw do zmiany, nie wszystkie jednak spotkały się z akceptacją. W związku z tym rajcowie zdecydowali się na mały wybieg. W kilku przypadkach postanowili pozostawić stare nazwy, zmieniając tylko uzasadnienie, dla którego ulica nosi takie, a nie inne miano.
Konstrukcja, jaką rajcowie nadali w tym celu uchwale jest jednak karkołomna. W jej tekście czytamy, że zmienia się dotychczasowe nazwy ulic […] "Młodzieży Polskiej" w Szczecinie i nadaje się jej nazwę "Młodzieży Polskiej". Tak samo "zmienione" są nazwy trzech innych ulic. Do uchwały dołączone jest uzasadnienie wskazujące, kim są "nowi" patroni.
Zasada Samopomocy Chłopskiej występowała na wsi od czasów uwłaszczenia w XIX wieku. Miała ona różne formy. Była to współpraca sąsiedzka ale również chłopi wiązali się w stowarzyszenia samopomocowe. Jednym z nich jest istniejący do dziś Krajowy Związek Rewizyjny Spółdzielni "Samopomoc Chłopska" [pisownia oryginalna – przyp. red.] - głosi uzasadnienie nowej-starej nazwy.
Na przestrzeni wieków młodzież polska angażowała się w różnorakie działalności – zrywy powstańcze, działania wojskowe, działalność konspiracyjną a w ostatnich latach działalność opozycyjną - w walce o wolność i niepodległość Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, składając nierzadko daninę krwi i życia. Taka postawa szczególnie u młodych ludzi zasługuje na uznanie i wdzięczność – brzmi uzasadnienie dla nazwy „Młodzieży Polskiej”.
Po ciekawy wybieg szczecińscy rajcowie sięgnęli w przypadku ul. 9 maja. Zamiast upamiętniać kapitulację Niemiec przed ZSRR – świętowany w Rosji jako koniec II Wojny Światowej, dzień po nas – będzie upamiętniać tzw. deklarację Schumana, czyli słynne wystąpienia szefa francuskiej dyplomacji Roberta Schumana z 9 maja 1950 r., w którym pada pomysł utworzenia Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, uznawane za symboliczny początek integracji europejskiej.
Manewr, po jaki sięgnęli szczecińscy rajcowie, nie jest nowy. Swego czasu w Warszawie postanowiono zmienić nazwę ulicy Juliusa Fučíka, upamiętniającą czeskiego działacza komunistycznego. Mieszkańcom nie podobało się jednak, że czeka ich administracyjna gehenna związana z koniecznością zmiany adresu zamieszkania w dokumentach. Sięgnięto więc po kompromisowe rozwiązanie – od tej pory nazwa upamiętnia nie Juliusa Fučíka-komunisty, ale Juliusa Fučíka-czeskiego kompozytora (który zresztą był wujem działacza).
Na mocy ustawy dekomunizacyjnej, wszystkie koszty związane z wymianą dokumentów bierze na siebie państwo.
Oprócz starych-nowych nazw radni stolicy Pomorza Zachodniego przychylili się do pomysłu zmiany nazw takich traktów jak ul. Zygmunta Berlinga (teraz będzie się nazywać Anny Walentynowicz), Przodowników Pracy (będzie nosić miano Romana Dmowskiego) czy Zygmunta Felczaka (zamiast tego uhonoruje Wacława Felczaka, w latach 1940-1948 kuriera rządu RP na uchodźctwie, skazanego na dożywocie i więzionego w okresie stalinowskim, zwolnionego w 1956 r.).
Na liście szczecińskiego IPN-u znalazły się jeszcze dwie nazwy, którymi rajcowie nie zajęli się wczoraj: 26 kwietnia oraz Obrońców Stalingradu. Ta pierwsza data upamiętnia dzień wkroczenia do Szczecina Armii Czerwonej. Zdaniem Instytutu był to początek okupacji, rajcowie wskazują jednak, że zarazem był to symboliczny początek budowy polskiego Szczecina. Radni nie uważają też, aby za gloryfikowanie komunizmu można było uznać upamiętnienie jednej z największych bitew II Wojny Światowej.
Na chwilę obecną radni chcą podjąć tą kwestię podczas sesji na początku lipca, chociaż nie brakuje głosów, żeby w ogóle się nią nie zajmować. Jeśli nie zmienią tych dwóch nazw, decyzja pozostaje w gestii wojewody. Przedstawiciel rządu w regionie musi również uznać zgodność z prawem już podjętej przez rajców uchwały dekomunizacyjnej, na co ma 30 dni. Tylko wówczas nowe nazwy staną się oficjalne.
W trakcie konsultacji mieszkańcy przedstawili własne propozycje nowych nazw ulic. Jak to jednak w przypadku nazewnictwa miejskiego w Polsce często bywa, rajcowie nie raczyli z nich skorzystać. Samorządowcy zawsze lepiej wiedzą, kogo upamiętnić nazwą ulicy, chociaż szczecinianie na patronów miejskich arterii zaproponowali postacie niewątpliwego formatu, związane z historią miasta, m.in. Mariana Jurczyka, przywódcy szczecińskiego Sierpnia ‘80, nazywanego przez niektórych „szczecińskim Wałęsą”, b. prezydenta Szczecina czy Edmunda Bałukę, jednego z liderów Grudnia ‘70 i przywódcę strajku w Stoczni Szczecińskiej w styczniu 1971 r. Padła również propozycja, by jedną z ulic nazwać „Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata”.
Szczecińskie nazewnictwo ulic od dawna wykazuje się oryginalnością. Stolica Pomorza Zachodniego jako jedna z pierwszych w kraju upamiętniła katastrofę smoleńską (miano ofiar zdarzenia nosi niewielkie rondo w Śródmieściu). Z kolei rondo przy wjeździe na autostradę A6 w południowej części miasta nosi miano Żołnierzy Wyklętych.
Dekomunizacja z pewnością będzie budziła emocje aż do września, kiedy przypada ostateczny termin zmian nazw ulic. Na początku września ub. r. internauci z rozbawieniem przyjęli sugestię Adama Kality, radnego Prawa i Sprawiedliwości z Krakowa, jakoby ulica Dworcowa nie wzięła swojej nazwy od leżącego nieopodal dworca kolejowego, ale od… Nikołaja Dworcowa, radzieckiego pisarza.