Niemowlę zmarło we wtorek rano w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku, gdzie przywieziono je przed dwoma tygodniami ze szpitala w Ełku. Dziecko trafiło do szpitala z rozległymi obrażeniami. Prokuratura Rejonowa w Ełku postawiła wówczas ojcu dziecka zarzut znęcania nad synem i spowodowania u niego obrażeń zagrażających życiu. Sąd na wniosek prokuratora aresztował podejrzanego.
W związku ze śmiercią chłopca śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa w Suwałkach. Rzecznik prasowy prokuratury Ryszard Tomkiewicz poinformował PAP, że po przeprowadzonej sekcji zwłok, prokuratura zdecydowała się postawić 25-latkowi zarzut zabójstwa.
Sekcja wykazała u chłopca także pęknięcie czaszki, uszkodzenie mózgu oraz pękniętą piszczel. Tomkiewicz dodał, że wykryto dodatkowe obrażenia wewnętrzne niemowlęcia, których wcześniej nie zdiagnozowano, m.in. złamanie żeber, które się zrosły. To świadczy, że ojciec znęcał się nad synem wcześniej i nie był to jednorazowy przypadek - powiedział Tomkiewicz.
Tomkiewicz powiedział PAP, że podejrzany nie przyznał się do zabójstwa. Matka dziecka ma nadal status świadka w sprawie. Jak informuje prokuratura, mężczyzna był wcześniej karany za przestępstwa przeciwko mieniu a rodzina nie miała "niebieskiej karty" i nie była objęta pomocą społeczną.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że 25-latek 15 listopada opiekował się synem pod nieobecność w domu 18-letniej matki. To on wezwał pogotowie. Dwumiesięczne niemowlę w ciężkimi stanie, z obrażeniami mogącymi wskazywać na pobicie, trafiło najpierw do szpitala w Ełku. Stamtąd zostało przetransportowane śmigłowcem na oddział intensywnej opieki medycznej w Białymstoku, gdzie lekarze walczyli o życie chłopca.
Ze względu na obrażenia stwierdzone u dziecka personel ełckiego szpitala zawiadomił policję, która jeszcze tego samego dnia zatrzymała ojca niemowlęcia.