- Z ustaleń śledztwa, które jest prowadzone bardzo intensywnie wynika m.in. że miał on (Stefan W.) planować spektakularne przestępstwo, napad w Warszawie. Inne ustalenia wskazują, że to przestępstwo, które planował, miało być głośne, spowodować, że będzie o nim bardzo głośno i rzeczywiście ustalenia też pozwalały nam stwierdzić już dzisiaj ponad wszelką wątpliwość, że był w Warszawie, mamy m.in. bilet lotniczy, który potwierdza jego przybycie do Warszawy - powiedział Zbigniew Ziobro.

Reklama

- Natomiast sam w swojej relacji wskazywał, że będąc w Warszawie udał się m.in. pod Pałac Prezydencki i że rozważał wkroczenie na teren Pałacu Prezydenckiego czy miał taki zamysł. Obowiązkiem prokuratury jest weryfikować każde słowo podejrzanego, jak i wszystkie inne dowody, które zostały zebrane w śledztwie i dlatego badamy każdą możliwą wersję wydarzeń, ale nie oznacza to, że prezydent był w jakikolwiek sposób zagrożony - dodał.

Zabójca Adamowicza planował wedrzeć się do Pałacu Prezydenckiego?

W ramach śledztwa dot. zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, prokuratura poprosiła o zabezpieczenie monitoringu Pałacu Prezydenckiego w Warszawie. Nagrania mają pomóc zweryfikować czy zabójca - Stefan W. próbował dostać się do siedziby głowy państwa.

Reklama

Polska Agencja Prasowa w źródłach zbliżonych do śledztwa dowiedziała się, że Stefan W. zeznał, iż dzień po zwolnieniu z więzienia próbował wedrzeć się w nocy na teren Pałacu Prezydenckiego w Warszawie. Przyjechał do stolicy, ponieważ – jak tłumaczył – "chciał zrobić coś dużego, o czym wszyscy będą mówić". PAP dowiedziała się nieoficjalnie PAP ze źródeł w Kancelarii Prezydenta, że Służba Ochrony Państwa odnotowała w grudniu trzy próby wtargnięcia na teren Pałacu Prezydenckiego. Żadna z nich nie pokrywa się datą z terminem, o którym mowa w zeznaniach Stefana W. - podkreślono.

Wcześniej w piątek w rozmowie z PAP Grażyna Wawryniuk rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która to jednostka prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa, poinformowała, że prokuratura wystąpiła z prośbą o zabezpieczenie i udostępnienie monitoringu Pałacu Prezydenckiego. Wawryniuk zaznaczyła, że wniosek ten był konsekwencją ustaleń dokonanych w śledztwie. Dodała, że przegląd nagrań z okolic Pałacu jest jedną z wielu czynności, które mają pomóc prokuraturze ustalić, co Stefan W. robił po tym, jak 8 grudniu ub.r. opuścił zakład karny, w którym odsiadywał karę 5,5 roku więzienia za cztery napady na banki. Wawryniuk zaznaczyła, że prokuratorzy sprawdzają wszelkie informacje dotyczące Stefana W. i tego co robił po opuszczeniu zakładu karnego.

Rzeczniczka prasowa Prokuratury Krajowej Ewa Bialik pytana przez PAP o ostatnie doniesienia medialne dotyczące Stefana W. powiedziała: Będziemy się starali przekazywać wszelkie informacje z tego postępowania bardzo transparentnie, jeśli będą nam pozwalały na to przepisy. (...) Zostanie sprawdzona linia obrony podejrzanego i to co w prokuraturze wskazał, jak również zostaną sprawdzone wszelkie okoliczności jego działania, postępowania, motywów działania.

Reklama

Jak przyznała, dzisiaj do mediów wyciekła informacja, że był pod Pałacem Prezydenckim. Fakt faktem, taka okoliczność została wskazana w prokuraturze i taka okoliczność jest sprawdzana - zaznaczyła prokurator. Każda okoliczność dotycząca jego postępowania, jego pobytu, jego zachowania i motywacji zostanie sprawdzona - zapewniła prok. Bialik. Dodała, że na te wszystkie czynności potrzeba czasu, zaś prokuratura prowadzi czynności bardzo sprawnie - wielu świadków zostało już przesłuchanych.

Służba Więzienna poinformowała, że "nieprawdziwe są informacje podane przez "Gazetę Wyborczą" jakoby SW była informowana o zgłoszeniu matki Stefana W. (była ona zaniepokojona zachowaniem syna - PAP). SW została poproszona przez policję o przeprowadzenie wywiadu na koniec odbywania kary. SW zadanie wykonała i przekazała treść policji". Jak dodała w komunikacie wydanym w środę, chodziło o rozmowę na temat "planów związanych z opuszczeniem przez skazanego zakładu karnego".

Zakład Karny w Gdańsku poinformował policję o dokładnej godzinie i terminie, w którym Stefan W. opuści więzienie. Ponowną informację na ten temat przekazał policji bezpośrednio po zwolnieniu z zakładu karnego - czytamy w komunikacie. "Były to jedyne dostępne prawem działania, które mogła podjąć Służba Więzienna wobec skazanego, który odbył w całości orzeczoną karę" - podkreśliła SW.

30 listopada 2018 roku do Komisariatu III Policji w Gdańsku zgłosiła się osoba zaniepokojona stanem psychicznym Stefana W., który aktalnie odbywał karę pozbawienia wolności. Policjanci jeszcze tego samego dnia wysłali pismo do dyrektora zakładu karnego, w którym przebywał osadzony, informując go o pozyskanej wiedzy. W piśmie tym zwrócili się z prośbą o podjęcie przez zakład karny możliwych dostępnych działań - poinformowała PAP policja.

"Tydzień przed tym, jak Stefan W. miał opuścić więzienie, jego matka ostrzegła gdańską policję, że jest zaniepokojona zachowaniem syna. Policja powiadomiła zakład karny. Mimo to nie podjęto żadnych działań" - podała w środę po południu "Gazeta Wyborcza". Jak pisze gazeta, niepokoje matki 27-latka związane były z jego stanem psychicznym – słyszał głosy, miał duże poczucie krzywdy, o swoją sytuację obwiniał polityków. Mimo to ostatnie miesiące kary odbywał w zakładzie półotwartym w Gdańsku-Przeróbce.

Według informacji "GW" matka Stefana W. zgłosiła swoje wątpliwości 30 listopada komendantowi komisariatu na ul. Białej w Gdańsku. Ten zwrócił się do zakładu karnego Gdańsk-Przeróbka, gdzie Stefan W. kończył karę więzienia za napady na banki. Policjanci jeszcze tego samego dnia wysłali pismo do dyrektora zakładu karnego, w którym przebywał osadzony, informując go o pozyskanej wiedzy – powiedziała w rozmowie z "GW" asp. Karina Kamińska z KMP w Gdańsku. W piśmie tym zwrócili się z prośbą o podjęcie przez zakład karny możliwych dostępnych działań - dodała. Według ustaleń gazety odpowiedź brzmiała, że nic złego się nie dzieje.

W niedzielę wieczorem na scenę, na której odbywał się finał WOŚP w Gdańsku wtargnął 27-letni Stefan W. i kilkukrotnie ugodził nożem prezydenta Adamowicza. Jeszcze w nocy samorządowiec przeszedł pięciogodzinną operację. Po jej zakończeniu lekarze z gdańskiego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego informowali, że urazy, jakich doznał samorządowiec "były bardzo ciężkie". W poniedziałek krótko przed godz. 15 Centrum poinformowało, że prezydent Adamowicz zmarł. Pogrzeb prezydenta Adamowicza odbędzie się w sobotę.

W poniedziałek gdański sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 27-letniego Stefana W. - sprawcy śmiertelnego ataku na prezydenta Gdańska. Wcześniej mężczyźnie postawiono zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten zagrożony jest karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia.

Stefan W., zabójca prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, stwierdził w śledztwie, że jest ofiarą prokuratorsko-policyjnego spisku – wynika z nieoficjalnych informacji PAP. Nie przyznał się do winy, a podczas przesłuchania opowiadał – jak wynika ze źródeł PAP – "kompletnie fantastyczne historie". Stefan W. był przesłuchiwany w obecności psychologa. Sprawiał wrażenie jakby żył w równoległej rzeczywistości. Obszernie mówił swoim życiu, ale wiele z przytoczonych przez niego faktów nie miało nigdy miejsca. Opowiadał zmyślone historie, które nie miały żadnego związku z zabójstwem, którego dokonał podczas finału WOŚP w Gdańsku. Okazało się to podczas weryfikacji jego zeznań przez prokuratorów.