We wtorek przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Żoliborza odbyło się posiedzenie w przedmiocie "zawezwania do próby ugodowej" z wniosku Birgfellnera wobec Kaczyńskiego. Na posiedzeniu stawili się pełnomocnicy austriackiego biznesmena - adwokaci Jacek Dubois i Roman Giertych. W sądzie nie pojawił się Kaczyński, nie był obecny także jego pełnomocnik.

Reklama

W postępowaniu chodzi o zwrot 50 tys. zł, które - jak twierdzi Birgfellner - zostały przekazane w kopercie dla członka Rady Fundacji Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. Jest to jeden z wątków sprawy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez spółkę Srebrna.

Pieniądze – jak pisała w marcu br. "Gazeta Wyborcza" - miały być przeznaczone dla ks. Rafała Sawicza, członka Rady Fundacji Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. "Jego rola była wówczas strategiczna. Bez zgody całej rady fundacji spółka Srebrna, na której gruncie miały stanąć wieżowce, nie mogłaby wejść w deweloperkę. Po otrzymaniu gotówki ksiądz miał złożyć podpis pod uchwałą rady pozwalającą na rozpoczęcie inwestycji" – pisała "GW". Birgfellner miał dostarczyć prokuraturze okręgowej wydruk potwierdzający wypłatę 50 tys. zł z jego prywatnego konta. "Nie chcę się tutaj pomylić, przekazałem kopertę, pan Kaczyński z kopertą wszedł do swojego pokoju, gdzie pan Sawicz już siedział. Gdzieś ok. 20 minut później pan Sawicz wyszedł, (...) podaliśmy sobie dłonie i ponownie weszliśmy z panem Kaczyńskim do pokoju. Wtedy poinformowano mnie, że podpis został złożony, i wydaje mi się, że wtedy mi tę uchwałę przekazał" – cytowała wtedy "GW" zeznania Birgfellnera.

Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Łukasz Łapczyński mówił PAP w marcu odnosząc się do tej kwestii, że "zeznania złożone dotychczas przez Birgfellnera są nieścisłe, ogólne i niepełne. Budzą wątpliwości i dlatego wymagają szczegółowej weryfikacji i analizy pod względem ich wiarygodności". Dodawał, że austriacki biznesmen "najczęściej zasłania się niepamięcią i udziela zdawkowych informacji". Prokurator przyznawał też, że Birgfellner o "rzekomym przekazaniu koperty z pieniędzmi wspomniał na drugim przesłuchaniu" czyli 13 lutego, jednak "na szczegółowe pytania prokuratora nie potrafił udzielić informacji".

Prawnicy Austriaka skierowali sprawę zwrotu 50 tys. zł do sądu. "W naszym przekonaniu stan faktyczny tej sprawy jest oczywisty. Nasz mocodawca złożył w tej sprawie zeznania w postępowaniu karnym, również nas powiadomił, że wręczył J. Kaczyńskiemu 50 tys. zł w kopercie celem przekazania tych pieniędzy księdzu. Wydaje się, że doszło do wpłacania kwoty, która jest kwotą nieuzasadnioną i zgodnie z zasadami Kodeksu cywilnego w sytuacji, gdy mamy do czynienia ze świadczeniem nienależnym, osoba, która takie świadczenie wpłaciła, ma prawo domagać się jego zwrotu" - mówił we wtorek przed sądem mec. Giertych. Jak dodał w planowanej ugodzie chcieli zaproponować Kaczyńskiemu zrzeczenie się odsetek od żądanej kwoty.

- Stwierdzam, że do zawarcia ugody nie doszło i to kończy sprawę - powiedziała sędzia Agnieszka Krasowska kończąc wtorkowe posiedzenie sądu. Jak zaznaczyła uczestnik postępowania, czyli Kaczyński, ustanowił pełnomocnika, który w "piśmie procesowym wskazał, że wobec negowania przez uczestnika stanu faktycznego" oraz wywodów prawnych pełnomocników Austriaka nie jest możliwe zawarcie jakiejkolwiek ugody.

Reklama

Jak przekazał dziennikarzom po posiedzeniu sądu mec. Giertych "teraz decyzja będzie należała do naszego mocodawcy, czy skierować sprawę do sądu polskiego, czy też austriackiego o zwrot tych środków".

- Zgodnie z przepisami postępowania cywilnego wymagane jest od osoby składającej pozew udowodnienie jakiejś formy działalności przed pozwem zmierzającej do ugodowego załatwienia sprawy. Mogą być różne formy takiej próby ugodowej, myśmy poszli drogą sądową, ale niestety z drugiej strony nie było woli zawarcia takiej ugody - wyjaśniał dziennikarzom mec. Giertych.

- Oczekujemy też, że na dniach prokuratura podejmie decyzję w sprawie wszczęcia lub ewentualnej odmowy wszczęcia postępowania karnego - dodał adwokat. Drugi z pełnomocników Birgfellnera mec. Dubois wskazał zaś, że "mija ósmy miesiąc, od kiedy Kaczyński nie został wezwany do prokuratury celem złożenia zeznań". - Czekamy z nadzieją, że kiedyś wymiar sprawiedliwości z panem Kaczyńskim się zetknie - dodał.

Pod koniec stycznia "GW" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. - m.in. Kaczyńskiego z Birgfellnerem - dotyczącej planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS, dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie, związane z przygotowaniami do tej budowy.

W połowie lutego "Gazeta Wyborcza" podała, że Birgfellner zeznał w prokuraturze, iż Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł księdzu z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna.

Austriak był już kilkukrotnie przesłuchiwany w tej sprawie przez warszawską prokuraturę okręgową. W kwietniu zapowiedział, że na kolejne przesłuchania będzie stawiał się tylko w urzędzie austriackim. W pierwszej połowie sierpnia biznesmen został przesłuchany w prokuraturze austriackiej. Austriacki biznesmen odpowiedział wtedy na ok. 100 pytań sformułowanych m.in. przez polską prokuraturę.