Sąd Okręgowy w Tarnowie zdecydował, że sprawa polskiej dziewczynki, która w noc sylwestrową 2015/2016, decyzją pracowników norweskiego urzędu do spraw dzieci – Barnevernet, trafiła na cztery dni do norweskiego pogotowia opiekuńczego, zostanie jeszcze raz rozpoznana – na rozprawie w Sądzie Rejonowym w Tarnowie. W czerwcu br. sąd rejonowy umorzył sprawę. Dwukrotnie umorzyła ją też tarnowska prokuratura, która nie dopatrzyła się złamania prawa przez urzędników. To z uwagi na taką decyzję prokuratury sprawę, w formie aktu oskarżenia przeciwko Barnevernet, do tarnowskiego sądu skierowali prawnicy Ordo Iuris, reprezentujący rodziców dziewczynki.
Sąd Okręgowy nie odnosił się do zasadności oskarżenia – czy jest słuszne czy nie, a odniósł się jedynie do kwestii proceduralnej wskazując, że wobec odmiennych stanowisk, sprawa powinna być wyjaśniona na rozprawie – powiedział w piątek PAP rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnowie Tomasz Kozioł. Dodał też, że akt oskarżenia zawiera brak formalny i musi być uzupełniony – chodzi o prawidłowe oznaczenie przez oskarżyciela (rodziców - PAP) osób oskarżonych.
Zgodnie z aktami sprawy, relacje polskich rodziców i norweskich urzędników z nocy sylwestrowej 2015/2016 – są różne. Rzecznik sądu podkreślił, że zadaniem sądu będzie skonfrontowanie tych dwóch stanowisk i ocena czy urzędnicy naruszyli prawo.
Według informacji przekazanych PAP przez Ordo Iuris, w noc sylwestrową matka wraz z małoletnią córką podczas obserwowania noworocznych fajerwerków zostały zaczepione przez będącą pod wpływem alkoholu, agresywną grupę młodzieży. Z tego powodu kobieta wezwała norweską policję. Podczas przeprowadzania czynności spisywania zeznań rodziny, funkcjonariusze dostrzegli na stole otwartego szampana. Na tej podstawie uznali, że rodzice małoletniej borykają się z problem alkoholowym. Niezwłocznie zawiadomili o tym fakcie urzędników Barnevernet, którzy siłą odebrali małoletnią i umieścili ją w pogotowiu opiekuńczym. Dziecko wróciło do rodziców 4 stycznia 2016 r.
Wersja organów norweskich jest odmienna – zgodnie z nią w noc sylwestrową rodzice znajdowali się takim stanie psychofizycznym, że nie mogli zapewnić opieki dziecku. Według materiałów norweskich, matka dziecka w noc sylwestrową miała chwiać się na nogach i wypowiadać w sposób bełkotliwy, miała nie odpowiadać na zadane pytania, a ojciec miał zamknąć się w sypialni i nie reagował na prośby urzędników. W związku z tym w trybie nagłym urzędnicy Barnevernet podjęli decyzję o umieszczeniu dziecka w placówce opiekuńczej.
Według informacji PAP w Norwegii również toczyło się postępowanie w tej sprawie i tamtejszy wymiar sprawiedliwości nie stwierdził naruszenia prawa przez norweskich urzędników i policjantów.
Polski sąd będzie musiał ocenić zachowanie urzędników nie wg prawa obowiązującego w Polsce (chodzi o ingerencję we władzę rodzicielską), ale to czy działania urzędników były zgodne z norweskimi przepisami (kwestie tymczasowego odbierania dzieci i umieszczania ich w placówce opiekuńczej).
W związku z tym że sprawa ma charakter międzynarodowy, trudno określić, kiedy odbędzie się rozprawa.
Adw. Maciej Kryczka z Centrum Interwencji Procesowej Instytutu Ordo Iuris, w przesłanej PAP informacji ocenił, że polskie państwo "powinno przeprowadzić wnikliwe postępowanie w sprawie, w której pokrzywdzonym jest małoletni obywatel z Polski", a "postępowanie ma charakter precedensowy, ponieważ wcześniej żaden urzędnik zza granicy nie odpowiadał karnie przed polskim sądem za niezasadne rozbijanie polskich rodzin".