Natoniewski urodził się w 1938 roku na Zamojszczyźnie. Sześć lat później, dokładnie 2 lutego 1944 roku, do jego rodzinnej miejscowości Szczecyny weszli Niemcy. Postanowili zrównać ją z ziemią za to, że mieszkańcy udzielali pomocy polskim partyzantom. Hitlerowscy żandarmi otoczyli małą wieś i otworzyli ogień. Kto nie zginął od kuli z karabinów, ten musiał umrzeć spalony żywcem w swoim domu - opisuje "Fakt". Zginęło ponad 360 osób. Jakimś cudem z tej krwawej jatki udało się wydostać 6-letniemu wówczas Winicjuszowi oraz jego rodzicom. Chłopczyk jednak doznał bardzo poważnych poparzeń niemal na całym ciele.

Reklama

"To były czasy, gdy na pomoc medyczną prawie w ogóle nie było można liczyć. A co dopiero przeprowadzać skomplikowane operacje, gdzie niemal całą skórę straciłem w ogniu" - wspomina w rozmowie z "Faktem" pan Winicjusz.

Lekarze tak naprawdę mogli zająć się okrutnie doświadczonym przez los chłopcem dopiero po wojnie. Niewiele jednak to dało. "Mąż tak naprawdę przez całe życie musiał pokutować za to, co zrobili Niemcy w 1944 roku. Nigdy nie doszedł do zdrowia. Na szczęście dzięki zdobytemu wykształceniu mógł jakoś pracować" - opowiada Maria Natoniewska, żona pana Winicjusza.

Po ukończeniu szkół rolniczych pan Winicjusz przeniósł się z Zamojszczyzny na Pomorze. Tu, w Lublewie, był zootechnikiem w państwowym gospodarstwie rolnym.
"Kiedy w latach 90. pojawiła się kwestia roszczeń za II wojnę światową, nie rozumiałem, dlaczego odszkodowania za męki mogli otrzymywać wówczas tylko dorośli ludzie. A co z dziećmi takimi jak ja? Postanowiłem więc wziąć sprawy w swoje ręce i powalczyć o odszkodowanie" - mówi "Faktowi" Natoniewski.

Reklama

Razem z prawnikiem uznali, że będzie to kwota 1 miliona złotych. "Nie wiem, czy to dużo, czy to mało. Chciałbym dożyć godnie swoich dni. Nie wiem też, czy wygram. Chcę jednak sprawiedliwości za krzywdy. Chcę też pokazać innym równie skrzywdzonym jak ja, żeby nie bali się walczyć o swoje" - kończy pan Winicjusz.

Profesor Mariusz Muszyński - specjalista prawa międzynarodowego z Uniwersytetu Kardynała St. Wyszyńskiego - uważa, że Natoniewski ma szansę na wygraną. "Moim zdaniem pozew ten ma 50 procent szans na powodzenie. Nowoczesna wykładnia prawa dopuszcza sądzenie zbrodni wojennych przez sądy krajowe" - mówi.

Kancelarie adwokackie w całej Polsce już zastanawiają się nad tym, żeby ofiarom takim jak Winicjusz Natoniewski nieodpłatnie pisać pozwy przeciwko Niemcom. Podnoszą się głosy, że będzie to nie tylko możliwość zadośćuczynienia tym, którzy wiele wycierpieli w czasie II wojny, ale i doskonała odpowiedź na roszczenia niemieckie.