Jan Kaczmarek - satyryk i autor piosenek - zmarł 14 listopada po ciężkiej chorobie. Miał 62 lata. "Drogi Przyjacielu, zostałeś wezwany przed inną publiczność. Uczyłeś Polaków dystansu do rzeczywistości i zwyciężania wrogów humorem. Byłeś i pozostaniesz symbolem naszego miasta i jego ambasadorem" - napisał w liście pożegnalnym prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz.

Reklama

"To był wielki artysta, a przy tym człowiek bardzo skromny" - mówił o Kaczmarku satyryk Tadeusz Drozda. "Mieliśmy umowę, że jak trzech członków <Elity> się zbierze, to już mogą występować jako kabaret. Andrzej Waligórski i Włodzimierz Plaskota odeszli od nas wcześniej. Teraz po tamtej stronie jest też Janek, więc jest tam <Elita>" - powiedział Drozda, który współtworzył ten kabaret wraz z Kaczmarkiem.

"Janek był bardzo szybki w wyszukiwaniu rymów i skojarzeń, niesamowite nadawał tempo przy pisaniu tekstów. A ja cały czas mu udowadniałem, że to, co robimy, nie jest beznadziejne, ponieważ on ciągle nie był zadowolony z efektu. Był potwornie skromnym facetem, nie wierzył nawet nagrodom, które dostawał. Nie miał w sobie nic z gwiazdora" - wspominał Tadeusz Drozda.

Leszek Niedzielski powiedział, że najważniejsza spuścizna po Kaczmarku to jego piosenki. "Napisał ich kilkaset i naprawdę są one ponadczasowe. Nawet teraz, kiedy jeździmy z <Elitą> po świecie, to widzimy dzieci emigrantów, które znają i śpiewają jego piosenki" - dodał.

Reklama